|
Forum |
|
|
2765. | Hitler miał w rodzinie Żydów i tępił Żydów.
Stalin pochodził z Gruzji i tępił Gruzinów.
Giertych tępi homoseksualistów... |
|
| Gandalf |
| Środa 17-05-2006 |
|
2764. | do wpisu 2758:
nie martw sie, bedzie dobrze :-) moze jako duch zdzialasz wiecej ;-) a tymczasem zapraszam do wpisywania sie na www.nki.pl/forum |
|
| rudy wiewior |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2763. | POCHWAŁA WIEKU DOJRZAŁEGO
Marzę często o tym wieku,
Gdy zwierzę ginie w człowieku,
Gdy już żadna z ziemskich chuci
Władzy ducha nie zakłóci.
Jak to musi być przyjemnie!
W innym miejscu Boy powiada:
Gdy się człowiek robi starszy,
Wszystko w nim po trosze parszywieje,
Ceni sobie spokój miły
I czeka, aż całkiem wyłysieje...
Z emeryckim pozdrowieniem:
emeryt VI stopnia w skali Beauforta (wiatr silny)
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2761. | DO TATUSIA.
A prostak i tak niczego zrozumie, bo musiał by raz jeszcze się począć. Żegnaj! |
|
| duch |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2760. | Witajcie chłopcy, Nikuś i Duch. Słówko do was skieruję krótkie, acz nieskomplikowane. Tylko prymitywne umysły mogą głosić takie banialuki, że człowieka poznaje się po... rysach twarzy. |
|
| tata |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2759. | NIKUŚ MA RACJĘ, mówiąc o twarzy ludzkiej. Jako duch dodam, że inteligentna twarz promieniuje miłością i duchowością. Przyciąga do siebie inne stworzenia, nawet psy, koty, ptaki, nie mówiąc o człowieku. Inteligentna twarz jest wyrazem bogactwa człowieka w całej rozciągłosci, ale kto to zrozumie... |
|
| duch |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2758. | Do wiewóra [2752]
Kasują moje teksty niemiłosiernie [...]. Każde moje wystąpienie i podpisane przez (*) ulatnia się i jest technicznie blokowane.
I nie będę pisał. Amen. Ale naprawde jako duch... |
|
| duch |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2757. | Do tej pory nie moglem powiazac wszystkich watkow dlaczego rozwiazywana bezpieka Kwasniewskiego i tworzona bezpieka Kaczynskich uzywaja tych samych szpiegow komunistycznych powiazanych z Moskwa (w USA) i podejmuja desperackie dzialania, aby zrobic mnie bezdomnym, i aby probowac zabic mnie doslownie na ulicy.
Okazuje sie, ze Kaczynscy popieraja kandydature Kwasniewskiego na sekretarza generalnego ONZ. Jest to marzenie, ze uzyska on jakiekolwiek poparcie, w tym nawet od USA, ktore nigdy nie ujawniaja swojego czarnego konia, i ktore musza byc za jakas kandydatura do utracenia.
Kwasniewski nie chce, abym - jako byly pracownik znany w ONZ - przekazywal informacje o tym, kim on jest i co zrobil w Polsce. Zaskoczeniem jest, ze Kaczynscy przylaczyli sie do jego dzialan. To mowi samo za siebie. |
|
| Slawomir J. Borowy |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2756. | Ach! Jak przyjemnie! Kolejny pracownik gazety "Burmistrzowski Tydzień" dowiedział się nie od szefów, a z wydania gazety, że jest na wylocie. Wcześniej jednak podobnie postapił z Tomaszem Więckiem. Teraz – z następną osobą.
Niedługo za pieniądze zaoszczędzone na wypłatach dla pracowników, niepłaconym czynszu za wynajem lokalu i nieuiszczonych rachunkach telefonicznych, będą ci panowie wynajmować ogromne transparenty, ciągnięte nad całym powiatem przez samolot, na których kolejni pracownicy będą informowani: WYLATUJESZ!
Pomijając już wszelkie kwestie dotyczące całego tego "Tygodzienia" – współczuję serdecznie wszelkich kontaktów służbowych z tymi panami. |
|
| Krystyna z gazowni |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2755. | A/. UWAG KILKA O MĄDROŚCI
I ŻYCIOWYM DOŚWIADCZENIU.
Janusz Ostrowski – w niezwykle dla mnie pochwalnej wypowiedzi – stwierdził między innymi coś o „lekcji życiowej mądrości i doświadczenia”. Już wówczas wiedziałem, że prędzej czy później swoje trzy grosze na temat ten wypowiem... Kolejnym pretekstem stała się wypowiedź „pani Basi”, zachwalająca doświadczonego emeryta Edmunda Standarę na stanowisko burmistrza.
Czym jest doświadczenie? W języku potocznym, jest to po prostu całość tego wszystkiego, przez co się przeszło, czego się doznało, i co oczywiste – jego rezultat. Można, i należy postrzegać też doświadczenie jako rodzaj praktyki. Życiowej praktyki.
Jest też doświadczenie szczególnym rodzajem poznania. Poznania rozumianego jako proces. Jego szczególność charakteryzuje się wymieniając między innymi takie cechy jak: oczywistość, pasywność, bezpośredniość, naoczność i źródłowość. Można też, specyficzny wytwór doświadczenia traktować jako czynność, w nawiązaniu do ogólnie ważnego rozróżnienia na czynność i wytwór. W związku z szeroko pojętym doświadczeniem, można mówić o wielu jego rodzajach: estetycznym, moralnym, religijnym, mistycznym, sportowym, samorządowym itp.
Czym jest z kolei mądrość? Jest bezsprzecznie formą znawstwa w dziedzinie pragmatyki życia. Jest oparta na ugruntowanym wieloletnim doświadczeniem (patrz wyżej), czyli systemie wiedzy, pozwalającym formułować trafne sądy dotyczące ważnych kwestii życiowych. Wiedza ta obejmuje wiedzę faktograficzną („wiemy, że...”), wiedzę proceduralną („wiemy, jak...”), a także wiedzę ewaluatywną („wiemy, jakie to ma znaczenie...).
Wśród wiedzy eksperckiej w dziedzinie pragmatyki życia wymienia się kontekstualizm w definiowaniu i rozwiązywaniu problemów, relatywizm oraz świadomość niepewności wiedzy i konieczność działania w warunkach braku wystarczającej wiedzy.
Samoświadomość niepewności wiedzy i konieczność działania w warunkach braku wystarczającej wiedzy, stała się dla mnie ze wszech miar jasna w momencie mojej kolejnej przygody życiowej. Przygody „żurnalistycznej”. Może, dlatego niektórzy moje pisanie bełkotem nazywają? Czasami żałuję, że nie jestem znerwicowanym perfekcjonistą... Miałbym niezwykły pretekst do pracy nad sobą...
B/. PRZEPRASZAM...
Przepraszam tych wszystkich widzących i czujących inaczej. Ode mnie! A więc Panią Basię przepraszam, Anię, Karolinę. Przepraszam zrozpaczoną rodzicielkę i inne też przepraszam. Nowego usilnie przepraszam, Synka przepraszam i całą ferajnę. Prymitywizm bowiem wykazywałem kompletny i niezrozumienie. Dla wizji Edmunda Standary, dotyczącej Lubawy dalekosiężnej. Dla basenu z dachem i ciepłą wodą. Dla windy szklanej, humanitarnie pomyślanej, w bibliotece nowej, żeby ludzie po schodach nie latali za książkami, bo od latania to będzie nowy stadion. On zaś, jak ten sternik doświadczony, trwał i trwać chce na mostku burmistrzowskim. Nie, nie dlatego, że się przyzwyczaił. On, odpowiedzialność ogromną za spłatę kredytów odczuwa i za rozwój zaprzyjaźnionego biznesu też. Bo on jest na tyle doświadczony i odpowiedzialny, że skoro je pozaciągał, to on też spłacać je chce. Żeby mu ewentualny następca nie wygadywał, że Lubawę z długami ogromnymi zostawił...
C/. ŚMIECI WYSZŁY Z WORKA
W dwóch kolejnych wydaniach Głosu Magistrackiego (przedzielonych dementi wójta Tomasza Ewertowskiego), poruszony został problem śmieci. Stanowisko Głosu jest porażające. Nie dlatego, że jest stronnicze, zwodnicze etc. Ono jest stanowiskiem strony i dlatego jest sprostytuowane. Próbuje Urbański po raz enty przekonać czytelników, że zamknięcie wysypiska śmieci w Sampławie to wręcz zbrodnia dokonana na mieszkańcach Lubawy i gminy wiejskiej. O sprawie tej wiele razy pisałem, dlatego też tym razem, zdań kilka na temat podnoszony przez Głos, że zamknięcie wysypiska w Sampławie, powoduje bujny wykwit dzikich wysypisk, ponieważ ludzi nie stać na wywożenie śmieci. Argumentacja ta jest nie tylko kłamliwa. Argumentacja ta jest też perfidna.
Dziesięć lat temu poprzednik Głosu, czyli „Nasz Tygodnik Głos Lubawski”, informował: „Pisaliśmy o wielu wysypiskach na terenie naszej gminy. Tym razem takie nielegalne wysypisko odkryliśmy na terenie Lubawy nad rzeką Sandelą. Całe skupiska znajdują się od strony karczmy i niedawno wybudowanych garaży. Śmieci w żaden sposób nie mogą podlegać naturalnej utylizacji, zwłaszcza w miejscach, gdzie teren jest niezabezpieczony”.
Podczas wędrówek rowerowych po całej okolicy napotykam sporo śmieci porzuconych w przydrożnych rowach. Widzę żużel piecowy, stare lodówki. Najczęściej są to „duże elementy”. Co to oznacza? Ano oznacza po prostu, że zostały przywiezione. Trudno lodówkę przywieźć rowerem. Trudno też rowerem przywieźć żużel w dużych kartonach. Śmieci są przywożone samochodami, bądź ciągnikami... Czyż potrzebny jest tutaj jakikolwiek komentarz?
D/. DO PANI BASI!
Oj kokietka z tej pani Basi, oj kokietka... Powiada bowiem pani Basia tak: „Człowiek jest jak wino: im starszy, tym bardziej wartościowszy”. Nie każdy pani Basiu, nie każdy. Często tak się bowiem dzieje (że przy fermentacji winnej pozostanę), iż zamiast szlachetnego wina, ocet winny powstaje. Świetnie to spuentował Cyceron: „Ludzie są jak wino, nie wszyscy na starość kwaśnieją, z małymi wyjątkami”.
Rzeczywiście, zgadzam się z panią – z wiekiem przychodzi doświadczenie. Ale i reumatyzm też. I stany demencyjne, i prostata, i podagra. I swarliwość i brak tolerancji. I wiele, wiele innych „plusów ujemnych”.
Poleca mi też pani Basia, żebym sobie poczytał. O amerykańskich prezydentach poczytał. Bo niektórzy z nich, bardzo starzy na urzędach byli. Poczytam, pani Basiu, poczytam. Obiecuję! Cholera, a może już czytałem, że to człowiek na starość nie wszystko już pamięta. Korzystając jednak z okazji, proszę posłuchać, co ja mam na temat ten do powiedzenia. Bo z tym doświadczeniem to różnie jest. U różnych typków różnie jest.
Na ogół, u ludzi starszych, występują niedomogi struktur hamujących reakcje emocjonalne. U wielu z nich obniża się intelekt, obniża się zdolność do pracy fizycznej, jak i intelektualnej i twórczej. Wielu ludzi w podeszłym wieku umie kompensować swe defekty intelektualne i pamięciowe przez odpowiednio usystematyzowaną organizację czynności. Doskonałą zapewną kompensacją jest praca na stanowisku burmistrza. Tylko, dlaczego na koszt podatników?
Do aspektów dodatnich starości należy oswobodzenie się od wielu pożądań i pokus wieku młodzieńczego, szczególnie erotycznych (aż się obawiam, co powie pan trenerro, o ile to czyta), co pozwala na bardziej intensywne zajęcie się nauką, sztuką itp. (u mnie padło na pisanie w gazecie...). Przepięknie to George Orwell ujął: „Starość też ma swoje zalety. Odchodzi wiele zmartwień. Żadnych bzdur z babami, a to znaczna ulga”.
Wielu z nich cechuje optymizm i równowaga ducha, jednak stają się też często uciążliwi przez egocentryzm i brak zrozumienia nowoczesności, a także nastawienie autorytatywne. Tak więc, pani Basiu, różnie z tym doświadczeniem bywa. Czy ludzie starsi są bardziej wartościowi? Myślę, że pytanie jest źle postawione. Jedno jest pewne: profilaktycznie i leczniczo wskazane jest podawanie ludziom starszym witamin, zwłaszcza C, B, PP, ewentualnie leków przeciwmiażdżycowych, preparatów fosforu i wapnia. Wyrażam nadzieję, że burmistrz Standara, medykamenty te wszystkie łyka. Jako i ja łykam...
Czy może burmistrz Standara za Solonem powtórzyć: „Starszy z dnia na dzień – ciągle wielu rzeczy się uczę”? Życzę mu tego, ale powątpiewam...
E/. CIĄG DALSZY KLAS PIERWSZYCH.
Jarosław Synowiec otrzymał list prywatny: „Nie chcę nic pisać publicznie, ale Andrzej Kleina kłamie. Uważaj bo uderzy to w Ciebie. Znamy się już kilka lat więc piszę, bo jest to temat którym między innymi zajmuję się w pracy. To co w sprawie oświaty wypisuje Pan Kleina to wierutne kłamstwa. Mam w teczce kopię listu, który został wysłany do wszystkich rodziców. Pozostałe rzeczy to też nieprawda” – stwierdził znany z imienia i nazwiska Synowcowi magistracki dżentelmen.
I pociągnął dalej: „Nie wiem o co tu chodzi, ale to daleko wykracza poza dobry smak [zdecydowanie różne kubki smakowe posiadamy]. To wygląda jak bójka żuli pod budką z piwem, a nie rozmowa porządnych facetów, choćby prowadzona tylko za pomocą artykułów prasowych”.
Synowiec odpowiedział krótko: „Być może Kleina nie tyle kłamie, co po prostu myli się. Być może! Proponuję zatem: odpowiedz mu na forum. Jak na porządnych facetów przystało”.
„Porządny facet” z magistratu odpowiedział: „Nie mam na to ochoty. Ja tylko przesłałem Ci informację”.
Mniej porządny facet, czyli ja, powiedział Synowcowi: „Kleina jest zbyt życiowo przebiegły, by na forum publicznym kłamać. Jest też zbyt bystry, by po prostu mylić się”.
Przypomnę znanemu-nieznanemu dżentelmenowi z magistratu. Praca osób publicznych, powinna podlegać kontroli społecznej, zwłaszcza monitoringowi mediów. Granicą krytyki, której nie wolno przekraczać, jest naruszenie czci i zniesławienie. Stosuję sobie właściwe techniki ekspresji i dziennikarskiego wyrazu. Mam do tego pełne prawo. Burmistrz ma prawo do polemiki. Z prawa tego nie korzysta. W sposób milczący aprobuje anonimowych chłystków, którzy w sposób ordynarny próbują mnie zniechęcić, występując w jego imieniu, a raczej interesie... Bezskutecznie! |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2753. | Prawda ma dwie lub więcej twarzy, podobnie jak to, że wszystko jest względne. Wychowałem sie w środku, tj pomiedzy "komuną" powojenną, a obecną, jeszcze postkomuną. Jednak zostawmy ten problem. Nie chcę, choć mógłbym, napisać do pana osobiście i ujawnić kilka "twarzy" prawd o pewnych "dziennikarzach" z naszego podwórka, czego nie zrobię, ponieważ zostałbym w sposób brutalny zeszmacony. A procesy sądowe byłyby wodą na wasz młyn, chyba rozumiemy sie dobrze.
O tym, że piją w zakładach pracy, w tym w szkołach, w redakcjach, właściwie wszędzie, to wiemy. Pili, piją i bedą pić, nie tylko zreszto pić, ale o tym szaaaaaaa.... Jest tylko problem sposobu relacji o sprawie, zawsze w formie zbrukania i "koszenia równo z trawą" całej grupy zawodowej. A to już etyka i wartości jakie nosicie. Proszę przyjrzeć sie sprawie, nawet naszemu podwórku. Pomijając naszych zawodowców, zadam pytanie: kto pisze niektóre teksty, no kto? Nawet ich fotografie mówią za siebie, bo człowieka poznajemy zawsze po twarzy, prosze sobie to zapamiętać, po twarzy. |
|
| Nikuś |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2752. | *, a Ty gdzie jestes, nie odzywasz sie w ogole...? |
|
| rudy wiewior |
| Wtorek 16-05-2006 |
|
2751. | Do wpisów 2748 i 2744 w nawiązaniu do rzetelności i trzymania z dzienniakrzami. Szanowny Panie, nie wiem w jakim systemie się Pan wychowywał, ale jak sądze bliżej mentalnie Panu do czasów PRL-u niż do współczesnych.
Dziennikarze mają przede wszystkim obowiązek informować. I nie jest pradwą, co więcej: godzi rownież we mnie stwierdzenie, że jesteśmy niczym tajni policjanci z NRD.
Z moich doświadczeń jasno wynika, że dziennikarze Kuriera są rzetelni. I trudno im zarzucić stronnioczość. W małej loklanej społeczności o wiele trudniej uniknąć podejrzeń o bezstronność, gdyż dziennikarze żyją w zasadzie za przysłowiową miedzą. Jestem przekonany, że to, co robi redakcja Kuriera, jest jak najbardziej godne pochwały.
Trudno dziś o media wolne od reklamodawców, od zależności. Jestem przekonany, że Kurier Iławski - prowadzony od samego początku przez Jarka Synowca i Artura Fotę - jest medium wolnym i obiektywnym.
Chciałem Panu uświadomiść, iż media są niejako IV władzą, a może w obecnej sytuacji nawet pierwszą, bowiem informujemy Państwa o wszelkich anomaliach, łamaniu prawa, narażając się często władzom na różnych szczeblach i w końcu samym czytelnikom. Tą "władzą" jest jednak Prawda, a nie oskarżenia, że dziennikarze mają pakt z diabłem. Owszem mają, ale to pakt społeczny.
Każdy dziennikarz z uwagi na obowiązujace prawo prasowe, a także etykę zawodową jest zobligowany służyć przede wszystkim obywatelom. Tak więc Pańska opinia jest wymierzona tak naprawdę w obrońców interesów każdego czytelnika. Również Pańskich interesów. |
|
| Tomasz Reich |
| http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl |
| Warszawa, Wtorek 16-05-2006 |
|
2749. | Do 2744/Nikuś i 2740/Czytelnik.
O co się obrażacie, że picie na terenie Waszej szkoły zostało ujawnione? Bardzo dobrze, że są dziennikarze i gazety, które potrafią i nie boją się ujawniać zdarzenia tak skandaliczne! Do Was chyba to nie dotarło - szkoła i alkohol?!
Jeżeli braliście w tym udział, to nie dziwię się, że chcielibyście to "zamieść pod dywan". Jeżeli jednak nie... to wolę nie myśleć o Waszych walorach moralnych.
Pewnie dyrektor placówki, który nie poddał się badaniu alkomatem w swoje imieniny tak hucznie obchodzone, pewnie teraz będzie wymierzał karę podwładnym, z którymi wcześniej popijał? I to jest w porządku?
Odpowiedź Pana Safianowskiego jest jak najbardziej zrozumiała i na miejscu, a że artykuł dosadny... Myślę, że swoją głupotą jego bohaterowie sobie na to zasłużyli. Czy Wy - obrażeni - zrobiliście coś, by takie zachowania w Waszej szkole piętnować? Czy wolicie brać w nich czynny udział?
(Czytelnik! - Twoje porównanie dziennikarzy do SB.
Chyba masz coś z głową...) |
|
| pijący po i poza miejscem pracy |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2748. | I widzisz czytelniku (2740), jak "safcio" zrobił cię na szaro. Bo w jego ujeciu "kadra szkoły" to nie to samo, co "cała kadra szkoły". Niby tak, ale kiedy czytam, że gorzałę pije "kadra szkoły"... zaś jestem jej członkiem, to przecież każdy z tej kadry z osobna czuje się winien. Zatem lepiej bądź cicho i omijaj ich, dziennikarzy, z dala, a będzie ci się żyło długo i szczęśliwie. |
|
| Nikuś |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2747. | Do Pana Andrzeja Kleina. Mimo heroicznych wysiłków grupy magistrackiej, której bardzo, ale to naprawdę bardzo zależy żeby Pana zarówno ośmieszyć, poniżyć, a przede wszystkim zmęczyć psychicznie - chcę panu powiedzieć, że jestem pełna podziwu dla Pańskiej witalności i wytrzymałości psychicznej. Mimo twierdzeń, że jest Pan "kłamcą", "przygłupem" itp. - doskonale Pan sobie radzi nadal. Tak trzymać Panie Andrzeju.
Z poważaniem: |
|
| Anielka |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2744. | DO CZYTELNIKA (2740).
Kto nie współpracuje z dziennikarzami, z góry stoi na straconej pozycji. Najlepiej siedzieć cicho i być poza ich rewirem zainteresowań. Nawet za komuny w ich prasie względem człowieka był szacunek. Niestety, nie w dziś, w warunkach liberalizmu. Opluwanie to przywilej dziennikarstwa. Zaiste bowiem nieprzypadkowe bywa u nich powiedzenie: "brak odpowiedzi jest odpowiedzią". Z każdego i każdemu mogą nawtykać, a wszystko w myśl dawnej zasady przesłuchań eSBeckich: "daj mi człowieka, a paragraf się znajdzie". |
|
| Nikuś |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2743. | Do wpisu 2741.
Nie oszukujmy sie, wszedzie jest tak samo. Po prostu trzeba kombinowac. Albo Ty albo oni... A tak swoja droga, to zawsze mozesz zabic konkurencje dajac ogloszenie do radia, gazety, ze szukasz pracy. Zawsze to jakis pomysl na znalezienie. Lepiej cos robic niz siedziec i czekac. |
|
| rudy wiewior |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2742. | Szanowni Pańśtwo, nie wypowiadam się na ogół na tematy politczne, jednak zachęcam gorąco do poparcia listu do Premiera RP w sprawie usunięcia Romana Giertycha z urzędu wicepremeira, a także ministra oświaty. Tak jak tysiące Polaków, poparłem ten wniosek. Nie wypowiadam się w kwestii zapatrywań politycznych a jedynie personalnych. Zarówno pan Giertych jak i Lepper, ze zwględów merytorycznych i osobowościowych, nie powinni reprezentować Polski na forum międzynarodowym. |
|
| Tomasz Reich |
| http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl |
| Warszawa, Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2741. | Myślałem, że uda się zostać tu, ale naprawdę w Naszym mieście i z Naszym miastem daleko się nie zajdzie. Mam 23 lata i powiem, że nie umiemy wykorzystać tego, co nam inni dają - tylko wszyscy widzą i robią wszystko dla siebie póki mogą ściągnąć z tego co robią jak największą kasę. Myślałem, że się uda zostać, że przetrzymam, ale jak widzę tu tylko pijanych ludzi, tą młodzież, która jest, że aż czasami już strach gdzieś iść - to może jest inne miejsce, gdzie jest lepiej. Tu nie ma szans na rozwój. Młodzi ludzie chcą coś zrobić, tylko niestety nie mają pola do popisu, nie mają żadnych szans, a wszędzie tylko administracja, by wszystko co do grosza policzyć. Nie ma dla nich nic w Naszym mieście, naprawdę. A może jest? Znajdzie się ktoś, kto mnie może przekona bym tu został? Napiszcie... |
|
| BB, lat 42 |
| Iława, Niedziela 14-05-2006 |
|
2740. | Panie Safianowski!
Rzetelność to nie przywilej, a obowiązek każdego dziennikarza. Pisząc na 1 stronie "kadra szkoły... piła" chyba zapomniał pan o tym (pisząc o kadrze Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych w Iławie przy ul. Kościuszki). Uczył się pan dziennikarstwa chyba u Kurskiego, który wychodzi z założenia "ciemny lud to kupi".
A może ma pan własną ideologię?
Pisząc na pierwszej stronie te słowa obrzucił pan błotem wszystkich pracowników szkoły. Opisywanie faktów - TAK, piętnowanie rzeczy nagannych - 3 x TAK, ale obrzucanie błotem w imię sensacji i zaskarbienia sobie względów redaktora naczelnego - zdecydowane NIE!
Pisząc ma pan w dłoni ogromne oręże i trzeba ważyć słowa, którymi się posługuje. Jeśli chce pan skutecznie się tym orężem posłużyć, to w pierwszej kolejności niech pan zadba o rzetelność swoich artykułów, a nie posługuje się uogólnieniami. To może wywołać pożądaną sensację, ale z pewnością nie przyczyni się do rozwiązania problemu, który pan opisuje.
Nie wiem, czy liczył się pan ze skutkami swojej nierzetelności dziennikarskiej? Wnioskuję, że nie. Liczę na rzetelny artykuł i przeprosiny na łamach Kuriera. |
|
| czytelnik
ilawianka@poczta.fm |
| Iława, Niedziela 14-05-2006 |
|
Odp. | Widzę, że dyskusja kręci się nie wokół treści i problemu artykułu, ale zajawki z pierwszej strony. Napisałem, że piła „kadra szkoły”, nie zaś „cała kadra szkoły” – proszę więc czytać, a nie doszukiwać się nieistniejących podtekstów. Nikt, kto ani czynnie ani biernie nie brał udziału w tym skandalu, nie musi się czuć winny czy dotknięty. Proszę więc nie imputować.
A co do względów u naczelnego, to zaskarbiłem je sobie już 9 lat temu i niestety bardziej już zaskarbić ich nie można. |
|
| Radosław Safianowski
radek@nki.pl |
| Poniedziałek 15-05-2006 |
|
2737. | Forumowicze! Szczególnie kieruję się do tych, którym są bliskie idee Społeczeństwa Obywatelskiego, idee Wolności, idee Państwa wolnego od jakiejkolwiek ideologicznej przemocy. Państwa, które nie wspiera żadnej formy rasizmu, homofobii, religii i dyskryminacji. Wyraźcie swój sprzeciw wobec obecności w rządzie takich ludzi jak Giertych czy Leper, ludzi sprowadzających standardy życia społecznego na samo dno, standardy które ośmielają ludzi skazanych prawomaocnym wyrokiem do trwania na stanowisku, którzy chcą uczynić ze szkoły teren walk politycznych, którzy promują styl życia i sposób funkcjonowania życia społecznego rodem z barbarii. |
|
| Janusz Ostrowski |
| http://www.bezgiertycha.rp4.pl |
| Sobota 13-05-2006 |
|
2736. | OPAMIETAĆ SIĘ TRZEBA
[...] Hienami mogą okazać sie wasi zwolennicy, których zamiary i postawy przychylnie relacjonujecie. Bądźcie w osądach wyważeni, nie czekajcie na wyrok burmistrza, czy też na potknięcia innych. Szanującej się gazecie, tym bardziej tygodnikowi, nie są potrzebne zjadliwe wypowiedzi, podjazdowa walka ze wszystkimi, mimo wszystko, marmurowych twarzy pewnych indywiduum. Proszę pisać w sprawie, a nie o człowieku wprost. [...] |
|
| owidiusz |
| Sobota 13-05-2006 |
|
2734. | Do wpisu 2718.
Dobra, juz mniejsza o to ;-) |
|
| rudy wiewior |
| Sobota 13-05-2006 |
|
2728. | Miał być wyrok, a jednak nadal nie wiadomo, co będzie z burmistrzem Iławy. Sąd jeszcze nie wypowiedział się w sprawie Jarosława M. oskarżonego w tak zwanej „sprawie lubawskiej”, gdzie na budowę drogi, której nie ma do dziś, z publicznej kasy wyparowało 200 tys. zł.
Pomimo zakończonych mów końcowych stron, nie ogłoszono wyroku, gdyż sędzia Andrzej Janowski z urzędu postanowił przesłuchać jeszcze dwóch świadków – pracownice księgowości z Urzędu Miejskiego w Lubawie.
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na wtorek 16 maja. |
|
| redakcja
nki@nki.pl |
| http://www.nki.pl/news.php?id=1271&show=czytaj |
| Piątek 12-05-2006 |
|
2727. | Panie Andrzeju, człowiek jest jak wino: im starszy, tym bardziej wartościowszy. A czym Pan się może pochwalić?! Jedyne co Pan osiągnoł, to że Pan Synowiec zatrudnił Pana i może Pan pisać te swje obrażliwe artykuły. A wracając do wieku, to z wiekiem idze także dooświadczenie. Niech Pan poczyta sobie o amerykańskich prezydentach. |
|
| Basia |
| Piątek 12-05-2006 |
|
2726. | „KŁAMIĘ”, WIĘC JESTEM?
„No właśnie, a jednak burmistrz odpowiedział rodzicom, wpadka panowie!” – anonimowy „oburzony rodzic” na Forum Kuriera gromko „fakt” ten światu obwieścił (2716). A to dobre sobie...
Gwoli przypomnienia garść informacji, ponieważ zdeterminowany magistrat lubawski walczy jak umie, a sytuacja zaczyna przypominać klimat wręcz orwellowski. A że niewiele umie, pokazuje, że polityka magistracka to rodzaj świata subatomowego i nieeuklidesowego, w którym część może być łatwo większa od całości (słynne już powiedzenie „dług rośnie, ale maleje”), a dwa przedmioty mogą jednocześnie znajdować się w tym samym miejscu. Przy układaniu tygodniowego, domowego budżetu – dwa i dwa to zawsze cztery. Wie o tym doskonale każda pani domu. W magistracie niestety nie...
Konkretnie! W Głosie Magistrackim został opublikowany list 27. rodziców, zaniepokojonych „próbą” burmistrza Edmunda Standary, polegającą zdaniem rodziców na zwiększeniu liczebności klas pierwszych. W Kurierze został opublikowany mój felieton (2 maja), w którym to felietonie przekazałem czytelnikom kilka informacji związanych z listem rodziców, a także swój komentarz. Między innymi i to powiedziałem, że „magistrat na zabój poszukuje rezerw finansowych”. Dodałem też, że nie tam gdzie trzeba! Podtrzymuję w całej rozciągłości to, co powiedziałem wówczas.
Tydzień po publikacji listu otwartego, ukazał się w Głosie kolejny artykuł. Poinformowałem o tym również i skomentowałem to na Forum „Kuriera”(w dniu 10 maja). Stwierdziłem między innymi, iż burmistrz nie odpowiedział rodzicom na list, wypowiedział jedynie krótki komentarz (sic!), resztę zaś zrobił za niego Błażej Urbański. Z komentarza burmistrza wynika, że rodzice zostali oszukani i opierają się na fałszywych informacjach. Podał też trop, iż rzekoma dezinformacja czy wręcz intryga wyszła od dyrektora szkoły podstawowej w Byszwałdzie – Janusza Pszczolińskiego.
Pszczoliński odpowiedział w Głosie i stwierdził między innymi, iż „Rodzice listu do burmistrza mieli INFORMACJE PRAWDZIWE, czego dowodem jest protokół z sesji z dnia 14 grudnia ubiegłego roku”. Następnie podaje Pszczoliński fakty, liczby, podaje też nazwisko przewodniczącego rady Edwarda Pokojskiego. Nikt nie raczył zdementować wypowiedzi Pszczolińskiego. Kto więc mówi prawdę?
Użycie zwrotu o braku odpowiedzi burmistrza było absolutnie właściwe, bo w gazecie burmistrz na list nie odpowiedział. Z przebiegu dialogu na Forum dowiedziałem się dzisiaj o indywidualnej odpowiedzi udzielonej wszystkim rodzicom przez burmistrza. Fakt, iż rodzice swój list zamieścili w gazecie, jest dowodem wprost na to, iż zależało im na nagłośnieniu tej sprawy. Indywidualna odpowiedź burmistrza, moim zdaniem, nie załatwia sprawy, dlatego w dalszym ciągu twierdzę, iż burmistrz w sposób publiczny rodzicom nie odpowiedział. Ba, starał się wyciszyć problem do kręgu 27. Dlaczego? Czego się obawiał?
Zadziwiający jest fakt, iż jedna z osób, która w liście 27. wystąpiła z imienia i nazwiska, na Forum wystąpiła anonimowo. Co to oznacza? Gdzie zapodziała swą wcześniejszą odwagę cywilną? Oznacza to jak sądzę, że „oburzony rodzic”, ukrywający swe nazwisko, to po prostu sekretarz Maciej Radtke, główny intrygant magistratu. Po raz kolejny daje pan Maciej dowód wprost na to, iż kompletnie nie docenia inteligencji czytelników. Intrygi zaś które kreuje, stygmatem specjalnej troski są naznaczone... Ale cóż... Jaki poziom, taka intryga!
„Kłamcie dalej panowie, fakty jednak mówią za siebie, tylko kto w te wasze kłamstwa wierzy, no kto?!!!” – powiada dalej „rodzic”. Nie będzie zbytnio odkrywczym stwierdzenie, iż podstawowym probierzem prawdy i fałszu, będą wybory samorządowe...
|
|
| Andrzej Franciszek Kleina
nki@nki.pl |
| Piątek 12-05-2006 |
|
2725. | Do 2717.
A gdzie w tym liście jest napisane: "uczyłem w 40-osobowych klasach" itd? Widziałeś ten list? Chyba nie. Więc po ch[...] te bzdury? Też kampania? Chyba na wojnę a nie na wybory! |
|
| oburzony rodzic |
| Piątek 12-05-2006 |
|
2722. | A/. EMERYCI TRZYMAJĄ SIĘ MOCNO
A zaskoczę ja ci burmistrza i areopag leciwych radnych, zaskoczę. Nie o nich tym razem będzie wbrew tytułowi, oj nie. No, może trochę, pośrednio! 16 czerwca do Warszawy zajedzie największa kapela rockowa jaką są Rollings Stones. Ba, żeby tylko największa (już widzę grymas na czołach zwolenników Ich Troje, czy sztucznie biuściastej Dody...). Najstarsza też! Grupa ta powstała w 1962 roku, a więc w tym roku, w którym urodzili się dzisiejsi 44-latkowie, a więc, niestety, w średnim bez mała wieku już obywatele...
Niemożliwe? Możliwe! Tym większe musi budzić zdziwienie fakt, iż „toczące się kamienie” nie grają muzyki kameralnej, a rocka. Ostrego, dynamicznego i Mick Jagger (rocznik 43) nie tylko śpiewa. On przebiega na scenie niezwykle sprawnie całe kilometry. Czy można będzie siedzieć w domu i nie zobaczyć, i usłyszeć go na żywo? I porównać dzisiejszy koncert z koncertem z roku, o rany, no właśnie, którego roku? Demencja, niestety demencja... (był to chyba rok ‘66 albo ‘67 i na pewno była to Sala Kongresowa). Ciekaw jestem, nie ukrywam, czy tylko w moim wieku goście na nim będą? Czy może też razem z wnuczkami? Będę rozczarowany jak nie usłyszę „(I Can*t Get No) Satisfaction”, czy „Little Red Rooster” (Mały, czerwony kogucik, co 40-lat temu, jednoznaczne skojarzenia na prywatkach u obu płci przywoływało). Marzy mi się też usłyszeć „Lady Jane”, utwór utrzymany w stylu elżbietańskim, nagrany z użyciem klawesynu... Żeby córka usłyszała, co giganci rocka również potrafili i zrozumiała, że rock to nie tylko yes, yes, yes.
Zebrało mi się też na kolejne wyznanie prywatne. Och, jak ja kocham Głos Magistracki. Jak własne dziecko, specjalnej troski. Tylko, że to miłość bez wzajemności...
Artur Schopenhauer stwierdził, że „dobry styl polega głównie na tym, że ma się coś do powiedzenia”. Jestem przekonany, że mam wiele do powiedzenia, a przynajmniej, tak mi się wydaje. A jeżeli jeszcze Jarek Synowiec to wydaje, to znaczy, że emeryci trzymają się mocno... Na nic się więc zdaje bełkot internetowy tych, którzy powiadają, że nie rozumieją...
B/. WYNALAZEK DIABŁA
Czy taki Marek Jurek, czy inny poseł Cymański ogląda telewizję? Poza „Trwaniem” i wznowieniami z obrad sejmu, podczas których ich widać, że nie powiem słychać. Skąd mi to przyszło do starego łba? Bo ja to nie oglądam od lat wielu. Nie dlatego, że uważam, że telewizja ogłupia, czy kłamie, chociaż trochę też, bo kiedyś jak oglądałem, to nawet listu skrobnąć do córki nie umiałem, żeby zapytać, czy przekaz pieniężny otrzymała.
Człowiek liter zapomniał, które w określone ciągi się w gazetach układały. A to, że tyle, a tyle, a to jest dużo, surówki z pieca hutniczego wypłynęło, a taka była a nie inna, czyli też ogromna, co było kulą wymierzoną w imperializm amerykański, wydajność 4 zbóż z hektara, że o wydajności mleka z jednej, uśrednionej krowy żywicielki nie wspomnę. I to też, że pierwsze co się zbierało podczas żniw, to wcale nie rzepak, czy jęczmień jaki ozimy, a Biuro Polityczne Komitetu Centralnego PZPR, przewodniej i w zasadzie jedynej siły przewodniej narodu, które zauważało i obwieszczało fakt ten doniosły, że żniwa już nadeszły. Mimo, że one, co roku nadchodzą. Podobnie jak zima, która zaskakiwała, zaskakuje i będzie zaskakiwać drogowców naszych kochanych i dzielnych.
Ale się rozgadałem. A o telewizji miało konkretnie dzisiaj być. Tak więc, uważam, że telewizja, poza telewizją ojca Rydzyka, co oczywiste, to diabelski wynalazek i dlatego telewizji nie oglądam. Żeby nie pójść do piekła. Kiedyś diabeł działał przez obozy zagłady, jeszcze wcześniej przez inkwizycję, chociaż ci co stosy podpalali, mówili zupełnie odwrotnie. Dzisiaj diabeł działa przez telewizję i dlatego jej w różnych, ptasich odmianach nie oglądam. I nie tylko o krew, czy nagość mi chodzi. Chociaż, Jurkowi i Cymańskiemu sama myśl o nagości wystarcza, żeby jej nie oglądać. Bo co do tego, że diabeł przez łóżko działa, to nie ulega żadnej wątpliwości. I Jurek, i Cymański wiedzą o tym najlepiej...
C/. KIEDY BYŁEM BRUNETEM
Dawno, dawno temu, kiedy byłem brunetem, sympatyczny, aczkolwiek co nieco uszczypliwy kolega zauważył, że linia brzegowa czoła, odrobinę mi się podniosła. Jak oceanu odpływ. Skwitowałem to buńczucznie, że ci z czołem podniesionym, to myśliciele. Wszak na mądrej głowie, włosy nie rosną...
Stwierdziłem też, a jakże, z ukrywaną skrzętnie radością, że ci mający wyskubane ciemię własne, to zgodnie z mądrością ludową, „psy na kobiety”. Uśmiech rozlał się koledze po licu, ale zszedł mu z twarzy szybko, kiedy dokończyłem: Ci natomiast z czołem podniesionym i łysiejącym ciemieniem, to też myśliciele. Myślą bowiem, że są psami na kobiety...
A propos wyglądu. Cieszę się, a jakże, że występując na fotce w „Burmistrzowskim Tygodniu”, po sąsiedzku, nie przesłonięto mi oczu gustowną opaską. Z drugiej zaś strony zademonstrowanie mnie na fotce roboczej tylko i stwierdzenie, że „osioł wygląda na bardziej ode mnie opanowanego”, jest nie tylko żartem z osła. To jest nawet, nie waham się słów tych użyć, nadużycie interpretacyjne. Przecież na tym zdjęciu osioł nie jest opanowany. Na tym zdjęciu, nie zawaham się tego też powiedzieć, osioł jest wręcz smutny. Tak smutny, jak każdy osioł po stosunku. Płciowym zresztą...
Mam przeto żal do sąsiadów. Mojemu młodszemu koledze, dziennikarzowi w podziemiu – Romanowi Krauze, sesję zdjęciową bez mała kompletną zrobiono. I wybrano zdjęcie na którym jak senator jaki rzymski wygląda. Spokojny, zrelaksowany, uśmiechnięty. Jak VIP urodzony, prawdziwy. A czoło wysokie to mu się ciągnie od nosa do karku. Czyli myśliciel to niebywały, a i też pies rasowy na kobiety...
D/. NIEDOSKONAŁOŚCI CIĄG DALSZY (2694)
Do całej masy mych rzekomych niedoskonałości i niedoróbek, doszło kolejne. Kilka razy pod rząd wyartykułowane. Kolejna moja wada zawodowa, rozwojowa, osobowościowa itd., tym razem nosi miano: „KŁAMSTWO”.
Czym jest kłamstwo? W moim przekonaniu – kłamstwo to świadome (sic!) wprowadzanie w błąd innych osób poprzez niezgodne z prawdą wypowiedzi. Kłamstwo najczęściej służy uniknięciu kary. Bądź uzyskania korzyści...
Internetowa wypowiedź (2694) „rodziców lubawskich dzieci” imputująca mi kłamstwo ma charakter dość ogólny, niemniej jednak – odnosi się przede wszystkim do mojego felietonu „Dramat dzieci i rodziców”. Zatroskany rodzic pyta : ”skąd wziąć tyle dzieci”? Nie wiem! Może skuteczniej obowiązek prokreacyjny wobec Matki Ziemi spełniać? Nie wiem! Ale, czy powinienem? Wiedzieć powinienem?
W swej poprzedniej odpowiedzi, odpowiedziałem „rodzicom” na temat liczebności dzieci w klasach pierwszych. Tym razem kilka uwag kolejnych, ponieważ poprzednia odpowiedź nie była pełna. Zdaniem „rodzica”, on w odróżnieniu ode mnie nie robiłby tragedii, tak jak ja to zrobiłem w swoim felietonie. Zarówno rodzic, jak i ja mamy prawo do właściwych sobie reakcji i oceny zdarzeń. On reaguje i ocenia „manipulacje” przy klasach tak, ja zdecydowanie inaczej. Dlaczego jednak zarzuca mi kłamstwo? I nie wyjaśnia tego zarzutu ani na jotę?
Gdzie ja napisałem same kłamstwa „o nadmiernej oszczędności magistratu lubawskiego w sprawie szkolnictwa – o szukaniu rezerw gdzie popadnie”? Przykład jeden proszę zacytować. Powiada „rodzic”, że wie z „dobrego źródła”, że to czy tamto. Na jakiej podstawie „rodzic” zakłada, że moje źródła są gorsze? Bo mówią coś innego, albo mówią przynajmniej inaczej?
I ostatnia sprawa: stołówka. Powiada „rodzic”, przedstawiając swój tok myślowy: „Jeśli kuchnia w szkole nie spełniała norm sanepidu – mogło to narazić dzieci na jakieś zachorowania (?). Jeśli kuchnia przedszkolna spełnia te normy – trzeba z niej korzystać”. Nic dodać, nic ująć drogi „rodzicu”. Rozumowanie jest tak przejrzyście logiczne, że sam sekretarz urzędu Maciej Radke, przepraszam Radtke – lepiej by nie potrafił.
I konsekwentnie „rodzic” powiada, że „chwali burmistrza Standarę za to, że nie musiał wydawać pieniędzy na remont kuchni w szkole”. A ja ganię co nieco, drogi „rodzicu”. Czy to karalne, mieć własne zdanie? I najważniejsza sprawa. Czy posiadanie własnego zdania, innego od jedynie obowiązującego i słusznego w magistracie, musi być nazywane kłamstwem? Całkowicie ad hoc użytego?
Drogi „rodzicu”. Doskonale wiesz, że pisze się moje nazwisko przez „i” krótkie”. Chciałbyś zapoznać się z „esejem psychologicznym”, wyjaśniającym twój „błąd”?
I jeszcze jedno. Kto dał ci prawo do występowania w liczbie mnogiej, skoro cała twoja wypowiedź to zaimek osobowy „ja”? Czy nie sądzisz, że to nadużycie?
E/. DO NOWEGO (2641), ALE NIE TYLKO...
W sposób niezwykle zabawny, wręcz komicznie zabarwiony, Nowy twierdzi nadal rzewnie: „Panie Andrzeju, znowu dobrze, tylko nie na temat... Chce pan w ten sposób zmienić temat, odejść od zagadnienia? Chodzi o to, że pan kłamie, manipuluje danymi lub przynajmniej nie mówi całej prawdy. O prawdę i kłamstwo tu chodzi – o nic więcej”.
Mimo mojej prośby, konkretnie wyartykułowanej, której niezwykle trudno jakikolwiek bełkot zarzucić i niezrozumienie, Nowy nie precyzuje zarzutów. Powiedziałem przecież dobitnie: „Proszę o skonkretyzowanie tego zarzutu... W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały... I precyzyjnie logiczny też. Gwarantuję, iż odpowiedzi udzielę. W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały. I precyzyjnie logiczny też”.
Jeśli kłamstwo jest niczym innym jak świadomym wprowadzeniem w błąd innych osób poprzez niezgodne z prawdą wypowiedzi, to czy przypadkiem, a może bez przypadku, Nowy mnie z Urbańskim z „Głosu Magistrackiego” nie pomylił?
Reasumując, chłopcze lotny. Przykład konkretny kłamstwa mojego zacytuj, manipulacji danymi i mówienia niepełnej prawdy. Gwarantuję ci, że odpowiem konkretnie. I od zagadnienia na centymetr nie odejdę... Żeby ci percepcji i zrozumienia nie utrudniać. I będzie wtedy „znowu dobrze i na temat” też. |
|
| Andrzej Franciszek Kleina
nki@nki.pl |
| Piątek 12-05-2006 |
|
2721. | Do panow z magistratu lubawskiego i nie tylko!
W wiekszosci BIP-ow [Biuletynów Informacji Publicznej] np. Iławy, widnieja protokoly z sesji Rady Miasta. Dlaczego w BIP-ie miasta Lubawy nie ma protokolow z sesji Rady Miasta. Czyzby to byly informacje tajne?
Panowie zwrocie na to uwage, bo jesli burmistrz Standara przegra wybory a wszystko na to wskazuje, to co bedzie z Wami?
|
|
| rogaty |
| Lubawa, Czwartek 11-05-2006 |
|
2718. | DO RUDEGO [2713].
Jestem głąb i nie wiele kapuję o co biega w twoim piśmie.
Nie czujesz, że lecę sobie z hasła, czyli ciągnę łacha z Masy? |
|
| ** |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2717. | Do 2716.
Zastanawiam się, czy każdemu burmistrz Lubawy odpowiada osobiście w formie listu? Chyba nie…
Droga Pani, burmistrz wypowiedział się jasno w sprawie edukacji dzieci: "Ja uczyłem w 40-osobowych klasach i dawałem sobie radę, więc 30-osobowe klasy to nie jest dużo".
Proszę zajrzeć do protokołu z sesji Rady Miejskiej w Lubawie, jeżeli jest Pani zainteresowana prawdą. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, wówczas nagle wszyscy dbają o kształcenie dzieci. Droga pani, jest to śmieszne. Jeżeli każdy burmistrz będzie tak dbał o młodzież, to z pewnością będziemy mieli kiepskie rokowania na przyszłość.
Jak mniemam, list od burmistrza jest już oprawiony i wisi w salonie nad kominkiem...? Pozdrawiam :) |
|
| Radosław nie-Dias |
| Lubawa, Czwartek 11-05-2006 |
|
2716. | Do wpisu 2714.
No własnie, a jednak burmistrz Lubawy odpowiedział rodzicom - wpadka panowie! Tak, z pewnością ucieszyłam się z odpowiedzi, którą otrzymałam od Pana Burmistrza. Sprawę potraktował z wielką powagą, widać w niej troskę o dobro młodzieży. I jeśli miałaby to być kampania przedwyborcza /jak pan sugeruje/ to wszystkim okolicznym miastom takiej życzę. Oby każdy burmistrz dbał o uczniów tak, jak nasz z Lubawy. Kłamcie dalej panowie, fakty jednak mówią za siebie, tylko kto w te wasze kłamstwa wierzy, no kto?!!! |
|
| oburzony rodzic |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2715. | Limeryk: SPRAWDZONA METODA
Jeśli jeszcze raz usłyszę,
że ktoś o mnie źle napisze,
to ustawa wejdzie taka,
że wykończy się pismaka.
Nie mam racji, towarzysze?!
|
|
| Andrzej Zb. Brzozowski
nki@nki.pl |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2714. | Do 2710.
Z pewnością ucieszyłeś się "rodzicu" z odpowiedzi, którą otrzymałeś do Pana Burmistrza Lubawy. Fakt, była ona wyczerpująca (3 strony). Na ostatniej zamieszczono dokonania obecnie panującego, aby przypomnieć wszystkim (wprowadzonym w błąd rodzicom), że nadchodzą wybory. Dokładnie 27 egzemplarzy listów, tyle było podpisów, trafiło do rodziców. Cóż za troska o dobro dzieci. Faktem jest, że to poważna wpadka burmistrza, którą starannie starała się wybielić gazeta „Głos Lubawski”.
|
|
| Radosław nie-Dias |
| Lubawa, Czwartek 11-05-2006 |
|
2713. | Do wpisu 2712.
Tak sie Tobie tylko wydaje. Nie wiem czym sie zajmujesz w Angli, ale jakbys pomyslal, to byś napisal co innego. ;-)
Moze i tu wydajesz, ale tam cos zostawiasz zrobione. Moze inaczej. "Tam budujesz a tu niszczysz" - jesli wiesz o czym mowie. |
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2712. | Do "ciekawskiego".
"Pracuję w Iławie, aby wydać w Iławie" - w haśle zakradła się pomyłka. Miało być inaczej: "Pracuję w Anglii, aby wydać w Iławie". No i o to chodzi w otwarej Europie - wydoić sąsiada, zainwestować u siebie. |
|
| * |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2711. | Do wpisu 2702.
"Hej ciekawski [2698], chcesz po łapach? Uważaj. Skąd nagle bumistrz cię interesuje?".
Jak to nagle?! Poczytaj forum. Interesuje mnie i nie tylko mnie, co z Moim/Naszym Miastem!!! Jak długo jeszcze będziemy narażeni na kompromitację i obciach.
A więc naturalne, że interesuje mnie jaki zapadł wyrok i dlaczego taki niski, i co się stało z 200.000,00 zł!!! Nie moich co prawda a lubawskich, ale jednak publicznych.
Niestety nie mam za bardzo czasu, aby iść do sądu i przeczytać lub zapytać o wyrok. "Pracuję w Iławie, aby wydać w Iławie" i jakoś tak schodzi mi w pracy od 6 do 15, a czasem i do 18, że nie mam czasu. Na działkę i oglądanie kwitnących roślinek już mi nie starcza czasu... Niestety. |
|
| ~~ciekawski~~, lat 55 |
| Iława, Czwartek 11-05-2006 |
|
2710. | Szanowny Panie Redaktorze...
Nadal toleruje Pan kłamstwa i oszczerstwa jakie rzuca Andrzej Kleina na innych. Podam przykład. Cytuję: "Burmistrz Edmund Standara nie raczył w ogóle odpowiedzieć na list zrozpaczonych rodziców". I tu Kleina kłamie. Burmistrz wysłał pisma do każdego rodzica. Każdy z 27 podpisanych otrzymał odpowiedż (jestem jedną z nich). Oburzają mnie przekłamania w artykułach Kleiny. Czemu one mają służyć?! Lubawa zna swojego burmistrza i wie ile mu zawdzięcza. Obsesyjne rzucanie kalumni na jego osobę, kłamstwa, przekręcanie faktów tylko zniechęcają do sięgania po pismo. Przypomnę tylko, że w Szkole Podstawowej w Lubawie został dokonany remont generalny na kwotę około 1/2 mln zł. Dzieci uczą się w ciepłych, estetycznych pomieszczeniach. Dożywianych jest bardzo dużo uczniów. Nieprawdą jest, że zlikwidowano stołówkę, a właściwie uruchomiono jeszcze jedną w gimnazjum. I po co te kłamstwa Kleiny!!! |
|
| oburzony rodzic |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2709. | Pewno, że uroczo w Iławie jest. Szczególnie w pierszej połowie maja. "Kiedy zakwitną jabłonie, świat nie jest taki zły". |
|
| owidiusz |
| Czwartek 11-05-2006 |
|
2708. | Widze, ze fajnie w ILAWIE jest wpasc na tydzien lub dwa (tyle tu narzekan, ze glowa boli) i nic wiecej na razie:
- burmistrz nas kreci (podobno)
- pan Kleina jest tu pisarzem nadwornym, pewnie na 2 zmiany
- w ostrodzie buduja basen itd
- a w ILAWIE kilka ulic z polbruku, troche nowych blokow i nowy komisariat he he.
Fajnie, ze paru przyjaciol sie nie zmienilo, no i PARK. Aha, bym zapomnial: i jeszcze tylko nasze kochane jezioro ksztaltu nie zmienilo. TO CUD!!! POZDRAWIAM. |
|
| KIELO
jpiotr@noos.fr, lat 52 |
| 4024994 |
| PARYZ, Środa 10-05-2006 |
|
2703. | [...] Kapeć z tą ścierą "[Burmistrzowski] Tygodzień" leżą. [...] |
|
| [anonim] |
| Środa 10-05-2006 |
|
2702. | Hej "ciekawski" [2698], chcesz po łapach? Uważaj. Skąd nagle bumistrz cię interesuje? W sprawie Masy jest po sprawie. A ty idź na działeczkę i popatrz jak pszczółki kwiatki zapylają, jak cudnie jabłuszka kwitną, jak płateczki kwiatu śliw pokryte. Bo mnie jest szkoda lata tej wiosny i tobie tego samego życzę. Przeminie wiosna, przeminie lato, a Masa nie przeminie. |
|
| * |
| Środa 10-05-2006 |
|
2699. | „DRAMAT DZIECI I RODZICÓW”
Słów kilka uzupełniających do tego felietonu. Burmistrz Edmund Standara nie raczył w ogóle odpowiedzieć na list zrozpaczonych rodziców. Zapewne był „zbyt miałki intelektualnie”, podobnie jak zadawane mu przez wysłannika Kuriera pytania. Zdobył się tylko na krótki komentarz w Głosie Magistrackim (resztę zrobił Błażej Urbański). Z komentarza burmistrza wynika, że rodzice ponoć zostali oszukani i opierają się na fałszywych informacjach. Podał też trop, iż rzekoma dezinformacja, czy wręcz intryga wyszła od dyrektora szkoły podstawowej w Byszwałdzie – Janusza Pszczolińskiego.
Pszczoliński, pełniący też funkcję przewodniczacego Komisji Budżetu i Finansów w Radzie Miasta odpowiedział: „Rodzice listu do burmistrza mieli informacje prawdziwe, czego dowodem jest protokół z sesji z dnia 14 grudnia ubiegłego roku”. Następnie podaje Pszczoliński fakty, liczby. Podaje też nazwisko przewodniczącego rady Edwarda Pokojskiego, który mówił, ażeby dyrektor szkoły wygospodarował pieniądze na dodatkowy etat (sic!). Nikt nie raczył zdementować wypowiedzi Pszczolińskiego. Kto więc mówi prawdę? Odwołać się należy do intuicji czytelników. Pikanterii nadaje tej sprawie hipoteza, iż Janusz Pszczoliński sposobi się ponoć do walki o fotel burmistrzowski... No to, próbowano dać mu po łapach. Po belfersku! Żeby naród zobaczył, jaki z niego intrygant.
Zaproszony został burmistrz Standara do debaty publicznej na temat grzebania przy próbie zwiększenia liczebności klas pierwszych. Zaproszony też został do debaty publicznej na temat galopującego zadłużenia miasta. Nie ma czasu jednak, jak widać, burmistrz dla mieszkańców Lubawy, ażeby na forum publicznym wyjaśnić bardzo istotne dla miasta i lokalnej społeczności kwestie. Uczestniczy za to we wszelkich możliwych gremiach mieszkańców, jak np. zebrania wspólnot mieszkaniowych, czy też zebrania członków ogródków działkowych.
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Środa 10-05-2006 |
|
2698. | A jak tam sprawa iławskiego burmistrza, magika od VR (virtual-reality), ojca narodu, słońca Jezioraka, nieśmiertelnego wodza, poety... itd. itp. "Masy"? Czy zapadł już wreszcie wyrok czy jeszcze coś mu znowu wyskoczyło? (..."Panie doktorze, coś mi wyskoczyło. Przejdzie?" "Tak, na żonę i dzieci"...). |
|
| ~~ciekawski~~, lat 55 |
| Iława, Środa 10-05-2006 |
|
2697. | NA WOKANDZIE
Sądu Rejonowego w Iławie
JAROSŁAW SYNOWIEC & ARTUR FOTA, wydawcy tygodnika
„Kurier Iławski” – z oskarżenia prywatnego przeciwko następującym funkcjonariuszom i osobom:
1. burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz,
2. burmistrz Susza Jan Sadowski,
3. Przemysław Kaperzyński („Iławski Tydzień”),
4. Rafał Jarnutowski („Iławski Tydzień”),
5. Tomasz Więcek („Iławski Tydzień”),
6. Arkadiusz Dzierżawski („Radio Iława”),
7. Jerzy Kalisz („Radio Iława”).
Środa 10 maja, godz. 13:45.
|
|
| Kurierzy
nki@nki.pl |
| Wtorek 09-05-2006 |
|
2696. | "Tylko obiecał"...
Nic to, że uwiódł, porwał i zeszmacił. Tylko. |
|
| bela |
| Wtorek 09-05-2006 |
|
2695. | Do 2682. Czy gdyby owczesny burmistrz miasta Iławy teren po Czapli sprzedawał np. jako swój prywatny plac, podobnie zawierzyłby w ciemno niejakiej Banaszakowej? Czy może zastanowiłby sie, czy nie zostanie wykołowany? No cóż, ostatecznie nie jego parcela, a ewentualny niewypał dało się utopić w odmętach wód Jezioraka. Obecny burmistrz natomiast tylko obiecał. To co innego. |
|
| * |
| Wtorek 09-05-2006 |
|
2694. | Panie Redaktorze Synowiec! Dlaczego pozwala Pan kłamać w żywe oczy panu Andrzejowi Klejnie w jego felietonach?! Odnoszę się do artykułu "Dramat dzieci i rodziców", ale nie tylko.
Pisze Pan Klejna o powiększeniu liczebności klas pierwszych do 28-30 osób. A ja zadam pytanie: a skąd wziąć tyle dzieci przy niżu demograficznym?
O ile mnie dobrze poinformowano, a wiadomości mam z konkretnego źródła (szkoły podstawowej w Lubawie), ilość dzieci w klasach pierwszych ma wynosić 24-26. Osobiście znam szkoły, gdzie nawet w pierwszych klasach bywa po 35 dzieci- i nie jest to tragedią, chociaż najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby było ich o połowę mniej. Niestety żyjemy w Polsce, a tu urzędnicy na szczeblu wyższym niż lubawski magistrat ustalają pewne normy, które nakazują, aby oddziały klas były w przedziale od x do y (no i ten y = 35 niestety). Dowiadując się o planowaną ilość w klasach pierwszych i uzyskawszy informację, że będzie to 24-26 dzieci, jako rodzic jestem usatysfacjonowany, że moje dziecko nie będzie musiało chodzić do klasy o wiele liczniejszej. A jeśli nawet byłoby to 28 czy 30, to też bym z tego tragedii nie robił - tak jak to Pan, Panie Andrzeju, naświetlił w swoim felietonie.
Kolejna sprawa - tzw. stołówki w szkole. PRZECIEŻ KAŻDY RODZIC WIE, ŻE DZIECI KORZYSTAJĄ ZE STOŁÓWKI W SZKOLE PODSTAWOWEJ, A TAKŻE W GIMNAZJUM. Zamknięta została KUCHNIA! (A NIE STOŁÓWKA) w szkole podstawowej, bo nie spełniała norm sanepidu. Natomiast takie normy spełniała kuchnia w przedszkolu. Chwalę burmistrza Standarę za to, że nie musiał wydawać pieniędzy na remont kuchni w szkole, jeśli kuchnia przedszkolna jest wystarczająco duża, aby gotować posiłki i dla przedszkola i dla podstawówki i dla gimnazjum (czego za kadencji poprzednika Maśkiewicza i Licznerskiego niestety nie było). Tu poszukiwanie oszczędności, jak to Pan opisał, zostało zrealizowane - i ze skutkiem pozytywnym dla budżetu Lubawy, a co ważniejsze - dla dzieci szkolnych (mój tok myślowy: jeśli kuchnia w szkole nie spełniała norm sanepidu, to mogło narazić dzieci na jakieś zachorowania; jeśli kuchnia przedszkolna spełnia te normy, to trzeba z niej korzystać!).
Pisze Pan Klejna tak samo kłamstwa o nadmiernej oszczędności magistratu lubawskiego w sprawie szkolnictwa - o szukaniu rezerw gdzie popadnie. A ja pytam: jak było za poprzedniej kadencji, gdzie za Maśkiewicza i Licznerskiego dzieci marzły w szkole. Ile wtedy wydano na szkolnictwo? (nie przypominawszy dalej tematu "drogi widma").
Wiem z dobrego źródła, że obecnie (w obecnej kadencji) wydano na remonty w szkole ponad pół miliona złotych. Wymienię tylko kilka tych remontów: ponad 100 okien w szkole, okna w sali gimnastycznej, ocieplenie dachu w sali gimnastycznej. Dokumenty świadczące o tym, że pisze prawdę, są w lubawskim magistracie. |
|
| rodzice lubawskich dzieci |
| Lubawa, Wtorek 09-05-2006 |
|
2693. | [...][ocenzurowano] |
|
| myśliciel |
| Wtorek 09-05-2006 |
|
2692. | Ojej. Co tu się dzieje? Napiszę tak.
To forum jest pełne agresji. Rozumiem, że zbliżają się wybory samorządowe... Ale trochę kultury. To nie sejm, nie Wiejska... Redakcja chyba jednak powinna ostrzej reagować na te kąśliwe, agresywne uwagi.
Chciałem przekazać optymistyczną wiadomość. Będę w Lubawie. Dokładnie 23 maja o godz. 12:00 w lubawskim gimnazujm na zaproszenie szkoły. Cieszę się, że spotkam się z gimnazjalistami rodzinnego miasta. Mam wielką nadzieję, że również my się tam spotkamy.
Moim zdaniem problem o wiele poważniejszym niż kłótnie o stołki jest niepokojący mnie coraz bardziej proceder ucieczki młodych ludzi nie tylko z regionu, ale za granicę. Nikt nie zdaje sobie z tego sprawy na jaką skalę to się dzieje... Może warto się nad tym zastanowić?
A na razie. Mówię wszystkim do zobaczenia w Lubawie. Nie mogę się już doczekać... |
|
| Tomasz Reich |
| http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl |
| Warszawa, Wtorek 09-05-2006 |
|
2691. | W zeszłym tygodniu puściliście tekst o szambie płynącym do jeziora w Prabutach. W niedzielę tam przejeżdżałem. Mimo upału w rowie nadal były spore kałuże gnojówki. Jak przyjdzie deszcz, gówno spłynie do jeziora.
A podobno beczkowóz w asyście policji zebrał to... |
|
| czytacz |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2690. | Jestem jasnowidzem i rozszyfrowałem was, wirtualne nocne ćmy. |
|
| H |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2689. | UWAG KILKA O ANONIMACH
Podstawową regułą wpisów internetowych jest anonimowość, czyli bezimienność.
W wielu przypadkach bezimienność pozwala na poruszanie ważkich problemów, bez narażania się na określone sankcje dla poruszającego ów problem. Tego typu bezimienność jest rzeczą oczywistą i naturalną, w sytuacji, gdy np. osoba poruszająca określony problem zawodowy (społeczny) jest pracownikiem danego zakładu pracy i ma prawo obawiać się negatywnych dla siebie konsekwencji.
Gorzej, gdy bezimienny powiada, że właściciel firmy x to zboczeniec i łobuz... Ot tak sobie powiada... Bo go nie lubi. Bo np. ów poprzez osiągnięty, namacalny sukces przypomina mu, że jest życiowym niedorajdą, leniem, a nawet nieudacznikiem. No to trzeba mu w internecie dokopać.
Druga kategoria bezimiennych to wszelkiej maści „frustraci” o psychice piłkarskich kiboli, którzy internet traktują jak pastwisko, na którym nie przeżywają satysfakcji i wzruszeń (o rozwoju potrzeby poznawczej nie wspominając) jako plac odreagowywania swoich porażek, lęków, napięć i frustracji. Dopóki nie obrażają imiennie innych – walor „psychoterapeutyczny” takich wystąpień, niezbyt może godny polecenia, nie jest absolutnie naganny. Występuje ich wielu na Forum Kuriera. Nie będę ich wskazywał – niech poszukają się sami.
Trzecia kategoria to „myśliciele”. Czegoś w życiu intelektualnego dokonali, ale czują się skrzywdzeni, niedowartościowani, niedocenieni (Owidiusz). W fazie maniakalnej są życzliwi, dobroduszni, pryncypialni, w fazie depresyjnej – zawistni, złośliwi, wręcz agresywni.
Czwarta kategoria to „anonimy walczące”. Najbardziej podli, z pogranicza psychopatii, a nawet wręcz definicyjni psychopaci. Cel uświęca środki, ale to też im nie wystarcza. Mają poczucie własnej wielkości, na ogół poczucie neurotyczne, a więc w kategoriach pragmatycznej, rzetelnej oceny – absolutnie nieadekwatne. Są plugawi na wskroś, nie cofną się przed żadną podłością i nikczemnością. Często wygrywają. Nie znoszą porażek, a ponoszą je równie często jak sukcesy.
Typowym przedstawicielem tej kategorii jest magistracki Nowy i szereg jego rozgwiazd (wcieleń sklonowanych): Synek, Przyjaciel Misia, lubawianka...
Pech Nowego polega na tym, że ja się odrobinę na tym jednak znam. Pech większy Nowego polega na tym, że ja się znam bardzo dobrze na takich jak on. Wiem jak są przewidywalni... Wiem też doskonale jak takich jak on zneutralizować. I społecznie nawet utylizować.
Poprzestanę na tych kilku wymienionych typach, wszak tekst ten nie rości sobie pretensji do bycia pełnym i jedynie obowiązującym. Ot kilka niezobowiązujących uwag o „bezimiennych”.
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2688. | Mimo wszystko owidiusz staje się bytem wirtualnym, który z szacunkiem odnosi się konkretnie do Pana, zatem wymaga takiego samego poszanowania.
Skończmy jednak z tymi słownym potarczkami. |
|
| owidiusz |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2687. | Ta strona tez jest wirtualna ;-) wiec czy istnieje? ;-)
Ja tez jestem wirtualny a jednak z krwi i kosci.
No dobrze, jestem duchem!
Byc czy nie byc... ;-)
Panowie, Panie... Pisze rowniez i do Ciebie; tak tak, do Ciebie - nie dziw sie tak...
Wyczuwam pewna "nerwowke" w ostatnich postach, a przeciez wystarczy zwrocic uwage, ze wolaby, aby zwracano sie do niego na Pan. Kultura rowniez nakazuje zachowac odrobine szacunku dla takiej osoby i niewazne czy nazywa sie Kowalski czy "kosmiczny_Pirat". Zarowno w tym, jak i w tym przypadku nie wiemy z kim mamy do czynienia. Nie wiemy czy jest to osoba starsza czy mlodsza, ale to i tak jest bez roznicy.
Nikogo nie chce ktytykowac. Kazdy zrobi jak zechce :-) Wszak mamy demokracje! |
|
| rudy wiewior |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2686. | Do szanownego owidiusza.
Jeśli zwracasz się tutaj przez „Pan”, to bardzo dobrze, bo „ten Pan” akurat jest podpisany prawdziwym imieniem i nazwiskiem, a więc zwracasz się do konkretnej Osoby. Kiedy jednak ty pozostajesz anonimem to wybacz, ale nie oczekuj celebry przynależnej relacji personalnej, bo ciebie... po prostu nie ma – nie istniejesz. Czy zatem mam tworzyć wirtualne pozory? |
|
| Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2684. | Do Szanownego Pana Jarosława.
Jeśli owidiusz zwraca się do rozmówcy przez "Pan", to nie życzy sobie, aby tenże do mnie zwracał się per "ty". |
|
| owidiusz |
| Poniedziałek 08-05-2006 |
|
2683. | Ależ mamy w Iławie basen... Szpitalny! Co nie? |
|
| a co tam |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2682. | Zauważam pewną różnicę.
Żyliński naprawdę wierzył w to, co robi (i dał się Banaszakowej kiwnąć), a Maśkiewicz doskonale wiedział od początku, że nic z tematu basenu nie będzie (i łgał z wyrachowania). |
|
| BOLO
bolo333@op.pl |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2681. | Do owidiusza.
Wytłumacz mi, proszę, jakikolwiek związek półwyspu „Czapla” i ówczesnych mrzonek o hotelu (burmistrz Adam Żyliński) z kwestią aktualnej mistyfikacji na temat basenu kąpielowego (obiecanego wyborcom przez Jarosława Maśkiewicza 4 lata temu w kampanii wyborczej). Oczywiście wyłączając to, że jeden i drugi przypadek to harcerskie mrzonki... |
|
| Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2679. | Szanowny Panie Jarosławie.
Podobne zapędy Iława ma już poza sobą. Czyż nie pamięta Pan sprzedaży terenu nad Jeziorakiem w obrebie postkomunistycznej restauracji Czapli? W tym miejscu pawstać miały wszelakie uciechy dla bogatych i biedniejszych iławian - z HOTELEM przede wszystkim, rekreacyjną jego częścią itd. Ale ktoś zawinił. Jasne że postkomuniści w radzie, szuje wstrętne, oporniki rozwoju miasta, kórym była nie w smak inwazja obcego kapitału. Nigdy nie tamten burmistrz. A pięknie i uroczo być miało. |
|
| owidiusz |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2678. | [...][ocenzurowano] |
|
| bolo-tw |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2677. | WSZĘDZIE DOOKOŁA, TYLKO NIE U NAS!
Niedługo w Ostródzie zostanie oddany do użytku nowowczesny kompleks rekreacyjno-handlowy, w skład którego wejdzie basen kąpielowy, obok mniejszy basen dla dzieci oraz masaże wodne (jacuzzi) i dwie sauny – mokra i sucha.
W części basenowej będzie kawiarenka ze stolikami oraz balkon, sklep sportowy, odnowa biologiczna, kosmetyczka i fryzjer. Bilet wstępu na basen będzie kosztował od 7 do 9 złotych. Opłata obejmuje również korzystanie z masażów wodnych i saun na czas około 1,20 h.
Wychodząc z basenu (ruchomymi schodami!) będzie się można dostać do drugiej części kompleksu. Tam mieści się między innymi 6-torowa kręgielnia i stoły bilardowe oraz profesjonalna siłownia oraz sala fitness. W mniejszych salach swoje miejsce znajdą między innymi szkoły nauki jazdy, kwiaciarnia, agencja banku, oraz sklepiki z bielizną, tapetami, oświetleniem, kantor, okulista, sklep obuwniczy i apteka. Będzie również duży sklep spożywczy (1500 m. kw.).
Ponad 90 proc. punktów usługowych i handlowych będą prowadzić ostródzianie. Basen jest własnością IRENEUSZA SŁOWIKA z Ostródzkiego Przedsiębiorstwa Budowlanego. |
|
| Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2676. | Do tych, co gegają.
Bolo, Bolo-tw, kęs, umyślny - pewnie to jeden człowiek w kilku postaciach. Może być również w tej grupie nikuś, ale nie wiem..... W rzeczywistości być nim może jakiś dawny eSBek. Zwsze sprzyja starym układom, sprytnie ukrywając się z poglądami. |
|
| H |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2675. | Do wpisu 2665.
Volf, masz rację. Przepraszam wszystkich, których uraziłem troszkę wulgarnym słownictwem. Nie zostawię tego tak, ale spróbuję spotkać "BG" inaczej.
Wiem, że to tchórz, ale myślę, że czasem wyjdzie na miasto i gdy go spotkam, spojrzę w jego "poczwórne oczy" i spytam go o kilka spraw. |
|
| ~~wściekły iławianin~~
masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 55 |
| Iława, Niedziela 07-05-2006 |
|
2674. | Co tak wczoraj wieczorem [sobota 6.05] gliny latały po Iławie
i okolicy w radiowozach jak poparzeni? Jakby kogoś szukali...
Czy coś ktoś wie? |
|
| spacerowicz |
| Niedziela 07-05-2006 |
|
2673. | bolo-tw i bolo: to wy jestescie bracia ? ;-) |
|
| rudy wiewior |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2672. | Do owidiusza.
A więc po prostu nie czytaj. I nie płacz. |
|
| BOLO
bolo333@op.pl |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2670. | Inteligent, to ten, który pojmuje i rozumie rzeczywistość.
Po diabła tyle pisaniny. Wyjaśnie w słowniku jezyka łacińskiego. |
|
| owidiusz |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2669. | [...][ocenzurowano] |
|
| bolo-tw |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2668. | Święte słowa, Panie Andrzeju. |
|
| Ziuta |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2667. | A). EMOCJE SĄ ZŁYM DORADCĄ? CZYŻBY?!
Od zawsze trwa spór: czy bardziej wartościowy, a raczej skuteczny jest człowiek, którego zachowanie zabarwione jest emocjami, czy raczej bardziej skuteczny jest zimny mózgowiec. Czy emocje pomagają w życiu, czy raczej przeszkadzają?
Bartosz Gonzalez zdaje się skłaniać do tego drugiego raczej poglądu. Stwierdził bowiem, iż „Paweł Hofman zrezygnował w emocjonalnym wystąpieniu z mandatu radnego”. Nie to, że zrezygnował (jako informacja sama w sobie), a że zrezygnował w „emocjonalnym wystąpieniu”.
Ponieważ lubię, nie ukrywam, rozwijać cudze myśli (często niestety wpadki z tego tytułu mając), niewykluczone, że Hofman wywarłby lepsze, ba – poważniejsze wrażenie na Gonzalesie, gdyby jego wystąpienie było mniej „emocjonalne”, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Przypomina mi się taka anegdotka, będąca pewną – dość krotochwilną – formą udokumentowania wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Albo, reprezentując inną orientację poznawczą: wyższość intelektu nad emocjami (i odwrotnie).
Dwie zielone, małe żabki, wpadły do słoja z mlekiem. Ta racjonalna, intelektualistka, szybko zorientowawszy się w tragicznej sytuacji, nie widząc szans na ratunek (co wynikało z jej intelektualnej, pragmatycznej analizy sytuacji) poddała się i, co oczywiste, utonęła. Druga, emocjonalna trzpiotka, bez jakiejkolwiek analizy sytuacji, pływała – nie myśląc zapewne w ogóle. Po pewnym czasie, mleko – z polskiej krowy pochodzące, brudne i tłuste – zamieniło się w masło. Wszak ogrom pracy żabka-trzpiotka wykonała. A skoro masło, to stan płynny zamienił się w stały, więc żabka bez problemu, stojąc na jego powierzchni, ze słoja wyskoczyła...
Pominę kategorię definicyjną emocji, wszak każdy – z grubsza rzecz ujmując – ma swoją prywatną jej „definicję”, niemniej chcę zauważyć, iż rzadko traktuje się emocje jako przede wszystkim dystraktory dezorganizujące procesy poznawcze, czy zachowanie.
Stwierdził też Gonzalez, iż „jakakolwiek ocena musi opierać się na prawdzie; dotarcie do tej prawdy czasami jest trudne i wymaga wysiłku”.
Rzecz dotyczy, jak sądzę, „ocen” i „prawdy” dziennikarskiej. Nie do końca mogę podzielić ten osąd Gonzaleza. Sądzę raczej, nie odbierając dziennikarzowi prawa do oceny, iż podstawowym zadaniem dziennikarza (dokumentalisty) jest przedstawianie faktów. A skoro tak, to pojęcie „prawdy”, bądź co bądź termin z jednej strony aksjologiczny (wartościujący), z drugiej zaś, w naukach empirycznych – używany jest w znaczeniu subiektywnym. Mówienie więc o „prawdzie w ogóle” (w ujęciu dziennikarskim) nie jest, moim zdaniem, zbyt zręcznym rozwiązaniem. Gazeta ma pokazywać fakty, obiektywnie je naświetlać, mając – co oczywiste – prawo do własnego, czyli subiektywnego punktu widzenia. Dochodzenie do prawdy, musi jednak pozostawić czytelnikowi. Nie może napisać, tak jak uczynił to „Burmistrzowski Porno Tydzień” (sorry, ale przyjeło się), iż zwolnienie szefa roliniczego „ajaksu” w Lubawie – Bogdana Hardybały – to sukces gazety.
Bogdan Hardybała został z pracy zwolniony i to jest fakt. Szczęśliwy z tego powodu Przemysław Kaperzyński, wcześniej zwolniony z pracy przez Hardybałę, mógłby ewentualnie napisać, iż – jego zdaniem! – do zwolnienia Hardybały przyczyniła się gazeta, co poczytuje sobie za sukces... I tyle, i tylko tyle. Czy ocena ta, opiera się na prawdzie, panie Bartoszu Gonzalez?
Pojęcia „prawdziwy” czy też „prawda”, jako terminy prawne (wielokrotnie powoływane w przepisach prawa prasowego), podlegają wykładni w świetle tzw. klasycznej koncepcji prawdy, to znaczy zgodności wypowiedzi z rzeczywistością.
Czy artykuły o Hardybale odpowiadają klasycznej koncepcji prawdy? Zważywszy, iż redakcja „Burmistrzowskiego Porno Tygodnia” nie dotarła do motywacji zwolnienia Hardybały przez szefostwo w Olsztynie, nie dotarła do samego Hardybały, opiera się zaś jedynie na własnej „intuicji” dziennikarskiej i chciejstwie, to czy krytyczne wypowiedzi o byłym już szefie lubawskiego „ajaksu” nie przekraczają granicy czci i zniesławienia? Czy brak dotarcia do tej „prawdy”, pełnej prawdy, usprawiedliwia redakcję Kaperzyńskiego w tej części wypowiedzi wartościującej (ocennej) negatywnie Hardybałę? Dlaczego, że zacytuję raz jeszcze Gonzaleza – nie zadano sobie trudu i wysiłku – i bez należytej staranności i prznikliwości redakcja poszła na skróty?
I jeszcze jedno, bo zapomniałbym o najważniejszym. Moja ocena podpowiada mi, że w większości przypadków – emocje są „doskonałym doradcą”. Czy ta ocena opiera się na klasycznej koncepcji prawdy? Nie, nie opiera się. Ale czy musi? Wszak to moja, subiektywna ocena. Felietonisty ocena! Który obiektywnie nie mówi przecież o „fakcie”, lecz subiektywnie snuje domysły, ocenia i wartościuje.
Ci, którzy nie chcą dostrzegać tych różnic, dawno już oszaleli w swoich manipulacjach. Gratuluję. Naprawdę! To trzeba umieć.
B). BEZPARDONOWY PASZKWIL PORNOLA
Pornusy zameldowały, że ich „przewidywania się sprawdziły” i szef lubawskiego „ajaksu” dostał wypowiedzenie z pracy. Pominę ich zdolności wróżenia nie tylko z fusów, koncentrując się na sobie, wszak do tablicy zostałem przez niejakiego Andrzeja Bohdanowskiego wywołany.
Powiada Bohdanowski, iż biorąc w ubiegłym roku w obronę Hardybałę wysmażyłem na (jego redakcję) „bezpardonowy paszkwil”. Ma prawo do ocen jakichkolwiek Bohdanowski, niemniej winien słów właściwych używać, abstrahując bezwzględnie od pojęcia prawdy czy też fałszu tej wypowiedzi. Bowiem „paszkwil”, w tej konkretnej sytuacji, przystaje jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.
Ja przeprowadziłem wywiad z Hardybałą. To on ujawnił, że jego podopieczni – Kaprzerzyński i Jarnutowski – nie znali się na robocie w agencji modernizacji i dostali kopa w tyłek; że przez prawie rok bujali się na dziwnych zwolnieniach lekarskich i w tym czasie rozkręcali inny „biznes”. Coś się nie zgadza? Nie, chyba jednak wszystko się zgadza, bo żadne sprostowanie do Kuriera nie wpłynęło.
Paszkwil, moi drodzy, jest niczym innym jak przedstawieniem oszczerczym, spotwarzającym, szkalującym i obelżywym. A jeśli dobrze to słowo pojmuję, to gdzie ja „bezpardonowy paszkwil” wysmażyłem? No gdzie?
C). CO JEST Z TOMKIEM WIĘCKIEM?
Ze smutkiem zauważyłem brak Tomka Więcka. Czyżby było to związane z zapowiedzią Kaperzyńskiego, że burmistrzowa gazeta będzie się zmieniać? Kaperzyński słowa dotrzymał. Najpierw „zwolnił” z roboty Hardybałę. Teraz zaś Więcka? A może Więcek sam odszedł z roboty w gazecie? Bo skoro Kaperzyński szmalu na lokal nie ma, to co się będzie dziennikarzami „starymi” przejmował. Wszak lepiej kolejnych, nowych z pośredniaka łyknąć...
Gunter Mayer – powiada Kaperzyński – jak zobaczył kilka numerów propagandówki sukcesów burmistrza (dlaczego nie kilkanaście) to miał wręcz orgazm. Poznawczy! Jeszcze takiego pisma, z „takim myśleniem i poziomem graficznym” on nie widział. Ba, wiadomo! Będzie teraz Kaperzyńskim tirówki na drogach straszyć. Albo dzieci w szkołach...
Dumnie też Kaperzyński zauważa, że współpraca z takim mistrzem kosztowała sporo grosza. No to ja właściciela lokalu redakcyjnego (ITBS, czyli majatek miasta) całkiem teraz czarno widzę – i z tym starym długiem, i tym, który nadejdzie.
Chociaż, z drugiej strony, zawsze może podnieść ten fakt w sądzie, że Kaperzyński jego (podatnika iławskiego) pieniędzmi zobowiązania aktualne opłaca. Rozwojowe zobowiązania. No ale czego to nie robi się dla czytelników...? A reszta czeladki dziennikarskiej wręcz modlić się powinna, żeby Kaperzyński nie zaczął kolejnych pomysłów realizować. Które ma w głowie. Własnej! Bo kasę dostaną na Wielkanoc. Najbliższą, czyli za rok cały, długi... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2665. | Do wściekłego.
Widać, że kipisz - ale niepotrzebnie sypiesz wyzwiskami.
W ten sposób upodabniasz się do poziomu szmatławca.
A tamta szmata tylko czeka na to, żeby ją uwiarygadniać. |
|
| Volf |
| Sobota 06-05-2006 |
|
2664. | Ciekawe czemu ten szmaciarz [...] i palant występujący od jakiegoś czasu w "porno-szmatławcu" nie kontaktuje się ze mną? Czyżby się bał? Podejrzewam, że w przeciwieństwie do swojego immiennika z insurekcji kościuszkowskiej jest po prostu zwykłym śmieciowatym tchórzem!
Czekam na ciebie palancie! Czyżby nabrał nawyków od swego "tatusza" , nabroić i spie[...]ić gdzieś daleko???!!!!
Podaję swoj mail palancie gdybyś go ewentualnie nie dojrzał: masa_na_madagaskar@wp.pl |
|
| ~~wściekły iławianin~~
masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 55 |
| Iława, Piątek 05-05-2006 |
|
2663. | Do wpisu 2633. Jestem zaintrygowany tym prześwietleniem i na pewno przeczytam ten artykuł. |
|
| czytelnik |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2662. | Nie zasnę, zanim nie poczytam KLEINY.
A tu o radnych głupoty piszą, chyba sobie nabrali. |
|
| Nikuś |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2661. | Do nauczyciela [2644].
Prawdziwy radny, jako mężczyzna, winien trwać niezaleźnie od złej władzy, gdyż potrzebny jest społeczęństwu. Wykręcanie się sianem nie przystoi twardemu mężczyźnie [...]. |
|
| kęs |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2659. | [...][ocenzurowano] |
|
| wścibski |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2646. | Pełno ci u nas radnych, a jakoby żadnego nie było... |
|
| Anielka |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2644. | Do bola-tw (2639).
Moim zdaniem radny Paweł Hofman postąpił absolutnie słusznie. Widać wyraźnie i od dłuższego czasu, że z tym burmistrzem nie da się nic sensownego w tym mieście zrobić, niestety. Ilość afer, kłopoty z prawem - to już przestało być zabawne. Pan Hofman zachował się po męsku i oddał mandat radnego, bo jako radny mógł co najwyżej "poprzeszkadzać" burmistrzowi, który ma pełną władzę i lekceważy Radę Miejską. I robi sobie co chce (on i jego mafia lubawsko-iławska). Pan Hofman wybrał pracę sportową w stowarzyszeniu. Dla dobra młodzieży. Zrezygnował z bycia w kręgu chorej władzy. Wybrał swoją pasję: lekkoatletykę.
Panie Pawle, do ziemi kłaniam się Panu. |
|
| rodzic, też nauczyciel |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2642. | A/. „NOWEMU” KU PRZESTRODZE: EMOCJE A CHOROBY.
Badano rolę pobudzenia emocjonalnego. Dwie dorosłe małpy umieszczono obok siebie na specjalnych krzesełkach krępujących ich ruchy. Przed każdą z małp znajdowała się niewielka dźwignia. Regularnie co 20 sek obie małpy otrzymywały jednocześnie impuls elektryczny w stopy. Małpy mogły uniknąć szoku, jeżeli w odpowiednim momencie jedna z nich nacisnęła dzwignię; druga małpa miała dźwignię nie podłączoną.
Ta, na której ciążyła odpowiedzialność za zapobieganie uderzeniom prądu, czyli małpa-szef (cheef monkey), nauczyła się naciskać dźwignię, i to znacznie częściej niż podawano prąd, druga zaś nauczyła się nie zwracać uwagi na dźwignię, gdyż obsługa jej nie prowadziła do żadnych zmian w sytuacji. Eksperyment polegał na 6-cio godz sesji prądowej, po której przez kolejne 6 godzin prąd był wyłączony. Po 23 dniach ciągłego cyklu „drażnienie – brak drażnienia”, jedna z małp zdechła. Sekcja, jako przyczynę śmierci wskazała wrzód dwunastnicy...
Niestety, poświęcono drugą małpę nie okazującą żadnych oznak choroby. W trakcie sekcji nie znaleziono żadnych uszkodzeń. Nietrudno domyślić się, która z małp zdechła na wrzód dwunastnicy, była to małpa-szef.
Można spróbować pokusić się o odpowiedź na pytanie: czy każdy człowiek pracujący w warunkach napięcia i odpowiedzialności musi zachorować?..................................... Na szczęście nie każdy. Zależy to od tego czy potrafi wypracować odpowiednie reakcje adaptacyjne wobec stresu i doprowadzić do redukcji pobudzenia emocjonalnego.
Rolą podstawową Nowego w lubawskim magistracie jest rola małpy-szefa. Polega ona przede wszystkim na chronieniu swego pryncypała Edmunda Standary. Żeby go impulsy prądowe, informacyjne, zewnętrzne w główkę nie uderzały. Bo kogel-mogel mógłby wtedy powstać... Oj, dużo większy od już istniejącego. Gdyby Nowy był lepszym elektrykiem, to by na przykład impulsy – na główkę standardowo biegnące – na nóżki burmistrza swojego przekierunkował...
Czy ma Nowy wypracowane, czyli wyuczone właściwe reakcje adaptacyjne wobec stresu? Patrząc na jego wystąpienia na Forum Kuriera – powątpiewam. Omylnym jestem jednak człowiekiem – więc chciałbym się mylić w tej sytuacji w dwójnasób. Kto bowiem chciałby życzyć Nowemu wrzodu dwunastnicy? Istnieje też inny problem. Długotrwały, przewlekły stres powoduje i inne konsekwencje zdrowotne, zakłócając pracę układu odpornościowego i działając niszcząco na szereg tkanek. W tym i na „mózgową”. A ten objaw, już u Nowego widać. Niestety!
Czy przypadkiem nie winien burmistrz pomyśleć o zwiększeniu komfortu (a przez to skuteczności) pracy Nowego? Ot, choćby poprzez podwyżkę uposażenia i stałą psychoterapię! Mógłbym, po starej z nim znajomości, spróbować mu pomóc. Stosując nawet określoną zniżkę...
B/. DO NOWEGO (2600) SŁOWO ŁOPATOLOGICZNE
Na lewo i prawo, wzdłuż i wszerz powiadam, że to, co mówię (piszę) w Kurierze, to nic innego jak uzewnętrznianie moich, jednostkowych, subiektywnych sądów. Sądów na różne tematy. Definiowałem wielokrotnie, czym jest dla mnie felieton, ponieważ jest to podstawowa forma mojej wypowiedzi, podpieram się też definicjami, które w sposób epigoński, na własny użytek, zaanektowałem. Wszystko po to, ażeby uzmysłowić czytelnikom, że pokazuję czytelnikom fakty i drogę tylko do PRAWDY, niemniej – oni sami muszą zdobyć się na wysiłek intelektualny i prawdę ową posiąść. Czyli ja głosicielem prawdy nie jestem. Obce są mi absolutnie tendencje misyjno-wizyjne. Jest rzeczą naturalną i oczywistą, że dziennikarza obowiązuje par excellence tzw. prawda kierunkowa, tzn. ma dziennikarz obowiązek podążać do prawdy materialnej (zgodność wypowiedzi z rzeczywistością) poprzez wymóg szczególnej rzetelności i staranności. Ale to dziennikarz – nie ja!
Polemizując ze mną ponownie, Nowy wypowiada niezwykle rozbrajające sądy. Nie mam już w tej chwili żadnych złudzeń co do jego percepcji i rozumienia. Chociaż widzę pewną, zarysowującą się nieśmiało, próbę panowania nad ekspresją własnych wypowiedzi. Bądź co bądź prawie dwa miesiące nad chłopcem ciężko pracuję. Oby był to trend progresywny.
Powtórzę w tym miejscu raz jeszcze to, co nie dawno na Forum powiedziałem. Warunkiem powstania kompetencji językowej jest zdolność do decentracji, czyli do przyjmowania perspektywy innych i rozumienia ich intencji, co pozwala odkryć znaczenie wypowiedzi mówcy. Porozumienie się wymaga współpracy mówcy i słuchacza... Z treści kolejnej wypowiedzi Nowego, iż jego zdolność do decentracji oscyluje na poziomie mojej znajomości języka migowego, a ta jest żadna.
Mówi Nowy, ponownie puentując: „A więc w gazecie Kurier Iławski nie chodzi o Prawdę, tylko o to, aby nie złamać prawa prasowego”. Ja nie mam prawa wypowiadać się w imieniu redaktora naczelnego Jarosława Synowca. Być może zechce odpowiedzieć Nowemu...
Ja natomiast nie jestem Głosicielem Prawdy. Jestem felietonistą tylko, czyli jednym z wielu głosów w publicznej dyskusji. Realizuję to, co do mnie należy, a więc przedstawiam fakty, a ich ocenę i osąd czytelnikom pozostawiam. Staram się skorelować własne wypowiedzi z otaczającą mnie rzeczywistością. Stosuję odpowiedni kod (zapis) językowy (zdaniem Nowego – bełkot). Nie mam ambicji dotarcia do każdego czytelnika. Staram się bzdurne rzeczy piętnować i tyle... Nie mam ambicji Plutarcha, jestem tylko Koszałkiem-Opałkiem. Z całym dobrodziejstwem wad i zalet tej postaci.
Czy Nowy zrozumiał co powyżej mówiłem? Nie mam pewności żadnej. No to raz jeszcze, wszak wiersza też się uczył Nowy w szkole metodą wielokrotności powtórzeń. Dziennikarz ma pokazywać fakty, obiektywnie je naświetlać, mając prawo do własnego, czyli subiektywnego punktu widzenia. Mówienie więc o „prawdzie w ogóle” jest – moim zdaniem – niezbyt zręczną formułą, a nawet nadużyciem...
I odrobinę konkretu. Cytuje Nowy moje słowa: „Przecież jest rzeczą zrozumiałą, że degradacja basenu przez te kolejne 3 lata miała charakter postępujący i ekspertyza została wykonana w celu nadania niejako sankcji moralnej decyzji burmistrza o całkowitym unicestwieniu basenu”. I kończy rozbrajająco: „Okazuje się, że to pana subiektywne zdanie”. Nie do końca. Ta część mówiąca o degradacji basenu to fakt niezaprzeczalny, a nie subiektywne zdanie. Formuła o „sankcji moralnej”, to zaś nie fakt – a właśnie osąd – moje „subiektywne zdanie”.
Dopóki jednak nie będzie posiadał Nowy elementarnej kompetencji językowj (patrz wyżej: decentracja!), to komunikacja pełna będzie pomiędzy nami niemożliwa. Nie dlatego jednak, że „bełkocę” i używam „trudnych wyrazów, których znaczenia nie posiadam”. Dlatego, że Nowy nie nadąża po prostu. A tak bardzo by chciał...
Postawił też Nowy ponownie zarzut, iż moje wypowiedzi cechuje rzekomo kłamliwość, czy mówienie „nie całej prawdy”. Proszę o skonkretyzowanie tego zarzutu... W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały... I precyzyjnie logiczny też. Gwarantuję, iż odpowiedzi udzielę. W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały. I precyzyjnie logiczny też. |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2641. | Panie Andrzeju [2634], znowu dobrze, tylko nie na temat. Uczepił się Pan wyrazu "inteligencja" i robi Pan na ten temat swoje wywody. Kogo Pana wywody obchodzą? Chce Pan w ten sposób zmienić temat, odejść od zagadnienia? Chodzi o to, że Pan kłamie, manipuluje danymi lub przynajmniej nie mówi całej prawdy.
O PRAWDĘ i KŁAMSTWO tu chodzi – o nic więcej. |
|
| Nowy |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2639. | DO RADNEGO, który na ostatniej sesji iławskiej Rady Miejskiej machnął mandatem, ponieważ "władza wykonawcza w Iławie [burmistrz] szwankuje".
No proszę, alergik na władzę się znalazł, alergik na złą władzę. Nagle, niemalże na "tydzień" przed upływem kadencji, co niesłychane, uszczupliwszy swój budżet o parę setek złociszy, zrzekł się biedak mandatu?
Tymczasem, niech powie nam prawdę o swej rezygnacji. O tym, że albo prezesura w Stowarzyszeniu, albo mandat radnego. Ciekawe tylko, że ten Pan, mądre chłopisko zreszto, od wielu lat piastował funkcję prezesa w Stowarzyszeniu podłegłym samorządowi, w którym jednocześnie bywał radnym. |
|
| bolo-tw |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2634. | O INTELIGENCJI SŁÓW KILKA.
Na podstawie ukazania czytelnikom „Kuriera” faktu likwidacji lubawskiego basenu przez burmistrza Edmunda Standarę, jego oficer od specjalnych poruczeń – Nowy – wysnuł niezwykle dalece idący wniosek, iż jestem „mało inteligentnym człowiekiem”. Jednocześnie zauważył, iż o „brak inteligencji nie podejrzewa całej redakcji Kuriera”. Cóż, dobre i to.
Nie ukrywam, czerep mi się zasępił co nieco nad sobą, i pomyślałem, czym jest inteligencja? Doskonała, aczkolwiek pozornie lapidarna (zrozumiała przede wszystkim specjalistom) definicja powiada, że inteligencja jest tym, co mierzy odpowiednio znormalizowany test inteligencji. Zapewne to „bełkot” – Nowy zechce zauważyć, ale nie do mnie pretensję zgłaszać należy. Według Bineta, inteligencja to cechy procesów myślowych jednostki, które umożliwiają jej obranie pewnego kierunku działalności i utrzymywanie go bez rozpraszania się, które pozwalają jej znajdować środki odpowiednie do celów oraz oceniać krytycznie swoje własne próby rozwiązywania problemu.
Wedle mojej oceny, jedna z lepszych to definicji, co nie oznacza, że nie istnieją inne równie wręcz doskonałe... Powiem nawet więcej. Jeśli jest to definicja „prawdziwa”, to czarno widzę walory intelektualne czołówki magistratu. Ot choćby w tej jej części, mówiącej o „znajdowaniu środków adekwatnych do celów i krytycznej ocenie prób własnych rozwiązywania problemów”.
Można, a nawet należy wymienić szereg rodzajów inteligencji. Dość „modna” ostatnio, to inteligencja emocjonalna. Są to zdolności do przetwarzania informacji w procesach spostrzegania, sygnalizowania, rozumienia emocji ( w tym zdolności do empatii i samokontroli) i regulacji stanów emocjonalnych, umożliwiające również korzystanie z emocji w trakcie rozwiązywania problemów i myślenia.
Można mówić o inteligencji społecznej, czyli umiejętności postępowania z ludźmi i ich rozumienia. Jest to rodzaj inteligencji, której nawet w śladowych ilościach nie postrzegam u kierownictwa lubawskiego magistratu.
W nadmiarze widzę natomiast w magistracie rodzaj inteligencji praktycznej, czyli zdolność rozwiązywania problemów w oparciu o wiedzę, będącą wynikiem indywidualnego doświadczenia. Problem w tym, że jak wiedza życiowa niska, nawet jeśli ma się 65 lat – to i problemy zawodowe, na niskim poziomie się rozwiązuje.
Pominę szereg innych rodzajów inteligencji, jak inteligencja niewerbalna, płynna, skrystalizowana, werbalna etc. Bo mam świadomość, że nawet to, co powyżej powiedziałem będzie ocenione przez Nowego jako bełkot. Poza tym, nie mam ambicji ażeby na Forum wypowiadać się o inteligencji, mając jej tak niewiele. Wszak o zniszczeniu basenu w Lubawie napisałem... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2633. | Do "zainteresowanej" i innych
(wpisy nr 2538, 2542, 2543)
Coś wiem i podzielę się tą wiedzą.
Zadzwonił rodzic - tyle policja. Ciekawe jest to, że ci pijący w pracy szukają winnego, kto zrobił im TAKIE świństwo - sami nie czując się winnymi... Ale po takiej reakcji (żadnej) ze strony przełożonych, chyba mają rację.
Nie dziwię się starostwu, że chce wyciszyć i broni "swoich ludzi", ale czy w słusznej sprawie? Brak reakcji to przyzwolenie na picie w pracy na terenie szkoły! A to już jest chore - tym bardziej, że w zajściu brali udział, poza księgowością i dyrekcją, niestety także rzędowi nauczyciele!
Tak naprawdę wpadka była tylko kwestią czasu. Fakt picia był znany od starostwa aż po Kisielice, Susz, Lubawę. Oni się po prostu nie boją. Ba, ale czy ktoś im coś zrobi? (wujem księgowej, pani Mirki, jest sam burmistrz…).
Niestety myślę podobnie jak Pan z wpisu 2605, że w iławskim szkolnictwie źle się dzieje i że na to zło przyzwala, jak zresztą chyba w całej Polsce, władza zwierzchnia.
Popieranie chorych układów i kolesiostwo dalej zapewne będzie trwało - nie tylko w naszej placówce, niestety. |
|
| łysy |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
Odp. | Zapraszam do lektury Kuriera w środę 10 maja.
Skandal z „szóstki” został prześwietlony. |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2632. | Trenerro! To, co piszesz poniżej, to spora przesada. Mam nadzieję, że do stanu mediów iławskich nie wliczasz propagandówki "Burmistrzowski-Porno-Tydzień"
czy "Radia Ratusz Gruba Kreska". |
|
| Precz z Czerwonymi |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2618. | SZANOWNY PANIE RUDY [2615].
W kwestii pisaniny, różnych niedorzeczności (itp itd etc) ma Pan rację. Ale mierzi mnie jedno: teksty z "erekcją", i temu podobnymi motywami, jak naprzykład "polecanie" zapoznania się z "seksem dzikich" to dno!
Natomiast nie raz i nie dwa ludzie nie wiedzą o ciekawych imprezach sportowych w Iławie. Tego nie pojmuję! Dlaczego...?
A jedno radio i trzy tygodniki mamy w mieście.
ZATEM OGŁASZAM: 2-4 CZERWCA, MISTRZOSTAWA POLSKI W GIMNASTYCE ARTYSTYCZNEJ KOBIET. |
|
| trenerro |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
Odp. | Zrozum wreszcie trenerze szanowny, że winić za taki stan rzeczy należy samych organizatorów poszczególnych imprez, którzy niby stają na głowie żeby zorganizować fajną zadymę, ale o elementarnym nagłośnieniu swojej imprezy zapominają.
A przecież wystarczy mail do redakcji i już zapowiedź imprezy leci sobie w INFORMATORZE (str. 27). Do bólu. |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2616. | I znów się upilnować nie dało, matura w necie z polskiego pociekła, kto żyw mógł wczoraj tematy opracować i choć ze spuchniętym okiem - napisać. I jak tu nie wierzyć powiedzeniu, że wszystko można kupić. A z drugiej strony - Begerowa na ministra oświaty! Łyżwińscy na ministra komunikacji! |
|
| a co tam |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2615. | Do wpisu 2555 [trenerro]:
Chcialbym pochwalic Cie trenerro za informacje, jakie dostarczyles na tym forum. Gdyby nie Ty, nie wiedzialbym co sie dzialo na hali sportowej. Pisze to calkiem serio. Gratuluje! Tak trzymac.
|
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2613. | Do wpisu 2567 [A. Kleiny]:
Chcialem dobrze ;-) Nie mialem na mysli, ze Pan ciagle pisze a jedynie to, ze pisza ciagle o Panu. Nie mam nic do Pana, a wrecz przeciwnie cieszy mnie fakt, ze Pan ma swoje zdanie i poglady. Jendak nie Pan jest w centrum mojego zainteresowania, lecz moje ukochane, rodzinne miasto Ilawa. Coz zrobic? Niech pisza inni i niech Pan pisze. Przeboleje ;-) |
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2608. | Do wpisu 2515 [owidiusz]:
Forum jak to forum, jest jakie jest - kazdy widzi. Lepsza takie niz zadne. Mozemy smialo pisac co sie nam podoba, a co nie podoba, dyskutowac, pisac glupoty, kpic, pytac itd. Spelnia wiec swoja role jako takie :-) Inne kwestie pozostawmy na uboczu, bo one odgrywaja drugorzedne role. Wazne jest to ze tu jestesmy i mozemy pisac a to juz duzo :-) Wazne ze cos robimy pozytecznego, ze dochodzimy prawdy, ze chcemy... Wlasnie! przede wszystkim, ze chcemy. |
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2607. | Do wpisu 2568 [Andrzeja Kleiny]:
Panie Andrzeju! Tak w zyciu bywa ze tonacy brzytwy sie chwyta, a wiec i wladza zarowno w Lubawie jak i Ilawie robi co moze, byle sie nachapac. Wladza na gorze jak topniejacy lod rozplywa sie w Naszych sercach, bo My kochamy nasze miasta :-) |
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2606. | Droga redakcjo, kiedy bedzie na stronie Kuriera artykul "Pogrzeb bez ksiedza"? Chcialbym go przeczytac i skomentowac. |
|
| rudy wiewior |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
Odp. | Wybrane materiały wydania papierowego ukazują się
w wydaniu internetowym po około tygodniu. |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Piątek 05-05-2006 |
|
2605. | Jestem z wykształcenia historykiem, ukończyłem Uniwersytet Warszawski. Od paru lat staram się o pracę w zawodzie nauczyciela historii, niestety bez powodzenia. Przekonałem się, że w Iławie, aby otrzymać obecnie pracę, liczą się jedynie układy służbowe i towarzyskie.
Otóż regularnie chodziłem do pani dyrektor iławskiego gimnazjum nr 2 z zapytaniem o możliwość zatrudnienia. Pani Szabelska wyjaśniała mi, że "w szkole nie ma pracy dla historyka i nieprędko będzie, a wszyscy nauczyciele lecą na gołych etatach". Dziwiły mnie więc coraz to nowe nazwiska zatrudnionych tam historyków - nawet o wiele lat młodszych ode mnie.
Dwa miesiące wcześniej, zanim zatrudniony został w tej szkole syn burmistrza, rozmawiałem z dyrektorką. Pani dyrektor jednym lakonicznym zdaniem (to jest sposób rozmowy z ludźmi starającymi się o pracę?!) odpowiedziała, że nie ma godzin dla historyka. No, ale dla syna burmistrza się znalazły, nawet kosztem godzin innych nauczycieli z tej szkoły. [...]
Wiem, że po tym liście to już na pewno nie dostanę pracy w szkole u pani Szabelskiej, ale jestem już całkowicie spokojny, radzę sobie i bez niej.
Iława to małe miasto, więc proszę się nie dziwić, że pozostanę osobą anonimową. |
|
| czytelnik |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2601. | [e-mail do naczelnego].
Proszę o zamieszczenie na forum następującego wpisu.
Po lekturze "Porno-Tygodnia", związanego z burmistrzem Iławy Maśkiewiczem i resztą jego przydupasów, przelała się czara mojej goryczy. Nie mam zamiaru [...] tego szmatławca, ale chciałbym wyzwać na ubitą ziemię [...] tej szmatławej gadzinówki, mianowicie tego [...], który podpisuje się BG. Podejrzewam kto to jest, ale proszę żeby skontaktował się ze mną przez maila:
masa_na_madagaskar@wp.pl[...]
Moje personalia są tylko do wiadomości redakcji lub ewentualnie zainteresowanego, i tylko ja ponoszę całkowitą odpowiedzialność prawną za zamieszczony wpis na forum. |
|
| personalia do wiadomości redakcji
masa_na_madagaskar@wp.pl |
| Czwartek 04-05-2006 |
|
2600. | Na mój zarzut o kłamstwa lub mówienia niecałej prawdy przez Andrzeja Kleinę np. w sprawie basenu, czytamy:
„Ja nie napisałem o niszczeniu basenu. To pomyłka. Ja użyłem czasu przeszłego, dokonanego „o zniszczeniu basenu”, nie jest więc to jak zwał tak zwał.”
Dobrze Panie Andrzeju, tylko nie na temat - jak zwykle. Wróćmy jednak do tematu.
Pana słowa: „Przecież jest rzeczą zrozumiałą, iż degradacja basenu przez te 3 kolejne lata miała charakter postępujący i ekspertyza została wykonana w celu nadania niejako sankcji moralnej decyzji burmistrza o całkowitym unicestwieniu basenu. Dlaczego ekspertyza ta, nie przewidywała w zarysie chociażby kosztów potencjalnego remontu?”.
Okazuje się, że to Pana SUBIEKTYWNE ZDANIE, tak samo jak w przypadku stołówki.
Jeśli chodzi o stołówkę to Pan dodaje: „Nie wypowiadałem prawdy, bo to nie ta kategoria (tę pozostawiam aksjologom), nie dostrzegam natomiast cienia nierzetelności w tym, co napisałem. Czy raczył jednak ktokolwiek w sposób (odkryty) zarzucić mi fałsz i poprzez zgodne z prawem prasowym sprostowanie, odpierając fałsz, dać (wyraz prawdzie)?”.
A więc w gazecie Kurier Iławski nie chodzi o PRAWDĘ, tylko o to, aby nie złamać prawa prasowego. Pana zdaniem wystarczy to, że nikt nie walczy z gazetą, a PRAWDA to takie mało istotne, że nie warto się tym zajmować, no może poza aksjologami. |
|
| Nowy |
| Środa 03-05-2006 |
|
2569. | W SPRAWIE DZWONÓW [2556].
Co znaczy "nie da sie żyć"? Ciągle dzwonią, czy są za głośne? Przecież prawo w Polsce ponoć obowiązuje. Czasem księżulka nie obowiązuje, ale to inna sprawa. |
|
| umyślny |
| Środa 03-05-2006 |
|
2568. | DO OWIDIUSZA (2518).
„Zesromowałeś mnie Owidiuszu drogi,
Wpisem swym nad wyraz dla mnie błogim.
– Owidiuszu! Twe słowa – są dla mnie jak zdrowie,
Ten tylko się dowie, kto z oka cię straci...”
A TERAZ Z INNEJ FLANKI!
„Każdy z nas uczył się po trosze
Czegoś tam, jakoś, nad czymś dukał,
Więc wykształceniem, bardzo proszę,
Dla nas popisać się żadna sztuka”.
Poznawszy twój smak odrobinę, niebywały literacki, wyrażam przekonanie, że krótką tę zwrotkę właściwie zlokalizowałeś jako Olka, wróć Genia Oniegina. Ducha nie gaś Owidiuszu! Pozdrawia cię Andrzej, syn Edwarda.
DO DZIADKA (2474).
Dziadek namawia internetową czeladkę: „(...) ignorujcie facia, niechaj sobie pisze, pisze i pisze. Przychodzi taki wiek, że człowiek sam do siebie gada, u niego objawia się to pisaniem. Pisaniem dla pisania. Skąd to znam? Bo też mam odpowiedni wiek i łapię się na tym, że z rybami gadam siedząc na łódce”.
W rzeczy samej drogi dziadku. Słynny psycholog Jean Piaget, analizując funkcje mowy dziecka 6-letniego, stwierdził, że jedną z form jest monologowanie, czyli, że dziecko mówi nie tylko do siebie, ale do przedmiotów, zabawek, czy wyimaginowanego słuchacza. Twoimi słuchaczami są ryby, dziadku. Ale czym jest właściwie starość? Idąc na skróty, w wielu przypadkach, powrotem do łona. Potwierdzasz sam swą wypowiedzią, że jesteś na etapie sześciolatka. Istnieje więc duża szansa, że niedługo będziesz się również moczył. Tylko, kto będzie cię przewijał? Czy ty karasi łowieniem, zarobisz jednak na pampersy?
Ja nie piszę dla pisania samego, jak twierdzisz. Ja piszę dla pieniędzy, a skoro tak – to piszę „zamaszyście” – wszak od słowa mi płacą. Piszę także dlatego, bo włączył się taki mechanizm też, który mianem autonomii funkcjonalnej się określa, i dlatego to moje pisanie, autorskie, walczące oddolnie i odgórnie, tak groźne jest... Bo pierwotna motywacja charakter zmieniła. Allportowskiej autonomii funkcjonalnej cechy nabyła. Odbądź więc stosunek! Intelektualny stosunek zalicz, może załapiesz! Poszukaj intelektualnego punktu „G”, dziadku. Albo szukaj u mądrzejszego pomocy! Poza stosunkiem...
DO BOLA TW (2469).
Bolo-tw w swej niezwykle wyrafinowanej intelektualnie wypowiedzi jak zwkle, wydukał: „A pan pyta o relację, czyli paralelę”. Kilka zdań odpowiedzi w języku komunikacji i kilka poza protokołem. Jeżeli relacja jakakolwiek: Ja – świat, człowiek – morze, mąż – żona, dziecko – rodzic, itp. jest niczym innym jak wyrażeniem stosunku (uzależnienia, miłości, dominacji itd.), paralela jest zaś formą przenośni, nie odniesienia denotacyjnego, to o czym pan mówi? I ma pan czelność pouczać mnie, ażebym się nie „wymądrzał, bo się ośmieszam wobec internautów, choć są anonimowi”? Zarówno pan, jak i ja mamy prawo do „ośmieszania”. Się ośmieszania. Autonomicznie! Sądzę jednak, iż zdecydowanie więcej daje pan na to dowodów, jak ja... Widzę też, niestety, że ma pan coraz większe problemy z libido własnym. W sferze wykonawczej. Proponuję w zastępstwie przeto, poczytać co nieco. Ot choćby zapomniane „Życie seksualne dzikich na wyspach Triobranda” polskiego uczonego Bronisława Malinowskiego.
DO NOWEGO (2478).
„Źli ludzie zwyciężają, bo ignoruje się to, co robią” – zauważył z wdziękiem magistracki Nowy. I nie wolno więc zgodzić się z nawoływaniem niektórych – „jak nie chcesz, to nie czytaj” (Kleinę). I dlatego on walczy ze „złem”, czyli ze mną. „Kiedyś ignorowano Hitlera (sic!) i do czego to doprowadziło?” – frasuje się Nowy. Coś niebywałego. Niezwykle ostrą reakcję na stres Nowy, frasunkiem tym wyraża (z niezwykłą uwagą winien zapoznać się Nowy z wpisem moim pt. „Emocje a choroba”).
Sądzę, iż gdyby umiał Nowy zdiagnozować w sposób poprawny z kolei mój rys charakterologiczny, system wartości, a także cele – do których zmierzam, walczył by ze mną zdecydowanie inaczej. Ignorancja którą reprezentuje, podparta neurotycznym poczuciem mocy – gwarantuje mu nie tylko porażkę. Ona mu gwarantuje klęskę. Czyli powrót do karawanu. Ale – wszak do twarzy mu w nim! I nie o caravaningu mówię przecież... Cieszę się, nie ukrywam, że coraz większą świadomość chłopiec posiada, że dopadł go pech. Coraz więcej dowodów wprost – na okoliczność tę dostarcza... i będzie dostarczał. Bo to typ – niezbyt reformowalny, mało plastyczny. Inteligencja na poziomie popędowym tylko. A nawet instynktowym. Podobnie jak u dżdżownicy i pantofelka... Ale, ja chyba zbyt dużo instrukcji mu dostarczam? Milknę przeto zdecydowanie!
DO AGENTA ZIBIEGO (2499).
Cieszę się chłopcze, że na erekcję nie narzekasz własną. Problem na czym innym jednak się zasadza. Trza trójkąt stworzyć, wcale nie bermudzki. Co mam na myśli? Odpowiedź jest prosta, jak konstrukcja cepa: erekcja – intromisja - ejakulacja. Którego to trójkątu (kompletnego, a nie samą erekcję!) w ilościach niemałych ci życzę... Rzeczywiście, z gdakaniem i gulgotaniem jestem oswojony. Nie tylko z ptasim. Coraz bardziej z ludzkim. Albowiem „(...) wydają dźwięki, i myślą, że ze sobą rozmawiają...”.
DO NOWEGO (2405 I INNE).
„(...) Jesteście górą” – zafrasował się Nowy. On, inteligent w pierwszym pokoleniu, poucza panią Ziutę i mnie też, że należy „wyplenić prostactwo z życia publicznego”. Z pierwszym „prostakiem”, czyli ze mną, on już walczy. Który to prostak, jego zdaniem – nie rozumie tego co sam mówi, i inni – w tym on sam, Nowy – nie rozumie też.
To, że „zarzuty” te, są dowodem na brak kompetencji komunikacyjnej – Nowy, pierwszopokoleniowy inteligent nie wie, bo i skąd. Jednostką kompetencji (termin wprowadzony w latach 70 XX w. Przez D. Hymensa) - jest też moja wypowiedź prasowa, bądź internetowa, która poza sądem (opinia dotycząca danego działania) przekazuje moje intencje. Warunkiem powstania kompetencji komunikacyjnej jest zdolność do decentracji, czyli do przyjmowania perspektywy innych i rozumienia ich intencji, co pozwala odkryć znaczenia wypowiedzi mówcy. Porozumiewanie się wymaga współpracy mówcy i słuchacza, stosowania społecznych i kulturowych reguł.
Totalny brak decentracji wykazuje Nowy, wręcz o patologię trącący. Powiada bowiem, że mu „przeszkadza, gdy ktoś używa języka, którego nie rozumie”. Ba, on powiada nawet, iż „większość ludzi nie rozumie Kleiny wypowiedzi”.
Reguły przyświecające Nowemu, to poza racjonalna negacja i wielopłaszczyznowa agresja. Agresja będąca konsekwencją Nowego frustracji, a także agresja jako immanentna kompozycja jego osobowości. Prostackiej, o wyrazistych cechach moral insanity... Osobowości kompletnie nie rozumiejącej mowy kontekstowej, czyli mowy winnej być zrozumiałą na podstawie samej wypowiedzi. Ale do tego potrzebny jest słownik w głowie własnej i kolejna rzecz nabyta – znajomość reguł „gry językowej”...
Dlaczego tak kompulsywnie próbuje podważyć moje kompetencje językowe, znajomość reguł składniowch, logicznych, słownictwo, wiedzę etc? Jest to expressis verbis - element walki o przetrwanie. Ma Nowy złudzenie, że jeżeli posieje wątpliwości w umysłach czytelników, co do moich kompetencji – to już tylko krok do tego, by zdezawuować to, co piszę o lubawskim burmistrzu Standarze. Bo jak można dać wiarę gościowi, który sam nie rozumie tego co pisze? Przecież to takie proste! Ale i też prostackie. Nie liczyć się z inteligencją czytelników...
Zgadzam się z panią Ziutą (serdecznie pozdrawiam) w tej jej części wypowiedzi 2403, że czepianie się mnie jest niezwykle nudne. Nie jest jednak żałosne. Ono jest po prostu walką. Żałosną walką, ale walką. Na poziomie Nowego i jemu podobnych.
DO OWIDIUSZA (2488).
„Może tylko Andrzej wie dokąd zmierza. Wy, niektórzy nieuczeni rozmówcy, nawet nie wiecie po co jesteście na planecie Ziemi, zaś otwieranie gęby do pana Andrzeja jest jak gęganie dzikich nad upolowanym zwierzem” – niezwykle wyraziście, a jednocześnie sarkastycznie zauważył Owidiusz.
Sądzę, iż wiem dokąd zmierzam. Do entropii. Generalnie – rzecz ujmując. Ale po drodze mam do zrealizowania jeszcze kilka cełów. Krótkoterminowych i długofalowych. I cel dość egoistyczny, a jednocześnie pryncypialny. Być silnym psychofizycznie, wszak wielu skurwysynów przeżyć jeszcze należy.
Czy dzicy gęgają nade mną? – trzymając się frazy Owidiusza. Jak nad upolowanym zwierzem? Nie sądzę. Trza by jeszcze zwierza najsampierw upolować... I któż miałby to uczynić? Gęgający dzicy? Litości dla nich, Owidiuszu!
DO KAROLA (2489).
Nie tylko drogi panie Karolu, z kurami rozmawiałem, nie tylko. Nie podzielam pańskiego przekonania, że „do ludzi piszę”, bo ja dla ludzi piszę. Jest pan też niekonsekwentny. Skoro tylko „trochę mi to nie wychodzi” (pisanie), to dlaczego naczelny nie ma mnie trzymać? Gdyby mi kompletnie nie wychodziło, nie trzymał by mnie 2 minut... Czuje pan bazę?
DO WIEWÓRA RUDEGO (2494).
„Pojedynek, jaki się tu rozgrywa, przypomniał mi pojedynek Mickiewicza i Słowackiego” – stwierdził pan Wiewiór. Sądzę, iż to nadinterpretacja - a nawet nadużycie. Mimo, że stwierdzenie to jest również dla mnie miłe.
Walka pomiędzy moimi antagonistami i mną (w takiej właśnie kolejności należy ja postrzegać) dotyczy: magistratu lubawskiego, osób z IT oraz kategorii „przypadkowej” (moich znajomych –zgorzkniałych i zawistnych oraz tych nie znanych mi osobiście, agresywnych, typowych kiboli internetowych, z napisami na szalikach: „głupota to ja”, reagujących agresją na wszystko co się rusza i jest inne od nich).
Dlaczego agresją niebywałą reaguje magistrat? Bo demaskuję mechanizm jego funkcjonowania. Pokazuję, że rządzenie lubawskie to amatorszczyzna i niekompetencja. Pokazuję skundlenie lokalnych gazet. Pokazuję brak szacunku dla Lubawy i jej mieszkańców. Lubawa to nie Standara i jego kamaryla. Lubawa – to my wszyscy. Reaguje oficer dyżurny magistratu z wściekłością, bo uzmysłowiłem mu, że ich czas się kończy. Ich era - plejstocen co najmniej! I co najbardziej smutne, wrócą do swych poprzednich zajęć. Koniec poczucia mocy. Koniec pieniędzy, wpływów, prestiżu, znaczenia. Walą więc na lewo i prawo...
Dlaczego atakują mnie anonimowo chłopcy z burmistrzowego „E.T.”? (sorry Steven Spielberg). To temat na oddzielny co najmniej tekst!
DO ANIELKI (2487).
Dziękuję w imieniu własnym i Redakcji za życzenia. Nie potrafilbym tego lepiej od pani powiedzieć. Rzeczywiście – obrażanie kogoś, inwektywy, pomówienia, chamstwo – „(...) to tak faktycznie przyznanie się do porażki. Kiedy się kogoś obraża? Kiedy się nie ma argumentów”. I rzeczywiście – nie trzeba być psychologiem, żeby to wiedzieć...
DO NOWEGO (2497).
Rzeczywiście niemało jest wpisów na Forum „Kuriera” twierdzących, że „bredzę”. Wiele z nich – posiada tę samą składnię, zabarwienie emocjonalne, tę samą argumentację, a i niechęć do budowania zdań podrzędnie złożonych. Wspólna logika wypowiedzi je łączy też, i maniera niezwykła do wypowiadania zdań negatywnie ocennych. Na mój temat ocennych, żeby żadnych wątpliwości nie pozostawiać. Cóż to oznacza? Ano oznacza, że Nowy, ten mózg lubawskiego magistratu, niezgodnie z brzytwą Ockhama – byty przeróżne, internetowe tworzy.
„Ten człowiek nie potrafi odpisać normalnie i ... zrobi wywód na kilka stron maszynopisu na różne tematy przy okazji” – z wyrzutem, a jakże - Nowy frazę tę o mnie wypowiada. Bo, ja nie odpisuję „normalnie”, ja atak na siebie – nie jako atak postrzegam, a postrzegam jako pretekst dla siebie. Do wypowiedzi pełnej, wartościowej, pouczającej. I rzeczywiście zapytam Nowego, co znaczy „normalnie”? Co w ogóle „norma” znaczy? Czy normą jest to co twoje, moje już natomiast nie? Kto w zasadzie jest kompetentny, by wyznaczać kryteria, zgodnie z którymi moglibyśmy w konkretnym przypadku oceniać czyjąś normalność? Nowy, a może Kaperzyński? Jakie kompetencje Nowy posiada, ażeby twierdzić, że moje odpowiedzi nie są normalne? Jest takie niezwykle diagnostyczne sformułowanie, które powiada: - „Powiedz mi, jak wygląda twój Człowiek Normalny, a powiem ci, kim jesteś?”.
Łaskawie też Nowy zezwala mi na pisanie o nieprawidłowościach. Chociaż, nie tylko mnie. Śmieszy jednak, nie ukrywam, formuła przezeń wypowiedziana, że jak „chcą pisać o nieprawidłowościach NIECH PISZĄ”. Niezrozumienie totalne dziennikarstwa Nowy wykazuje (ba, żeby tylko!), bo to nie kategoria chciejstwa winna przyświecać, a dziennikarskiego rzetelnego rzemiosła potrzeba, polegającego na przymusie wewnętrznym (!) by o nieprawidłowościach pisać (nawiasem mówiąc, tak potrzebnego lubawskiej prasie).
Problem w tym kolejny, że nie musi to być „paranoidalny, zawistny, złośliwy i zwyczajnie styl Kleiny”. Burzy moją klasyfikację dziennikarstwa Nowy niezwykle. Dla mnie bowiem dziennikarstwo jest dobre, rzetelne, uczciwe i odwrotnie. Styl może być interesujący bądź nudny, wydumany bądź konkretny. Ma związek ogromny z osobowością dziennikarza, ale i też gatunkiem który reprezentuje i w którym się specjalizuje.
Czym jest „styl paranoidalny”? Czy to styl cierpiącego na schizofrenię paranoidalną? Czy Nowy ma świadomość tego co mówi? Czy ma raczej na myśli zespół paranoiczny? A to nie to samo!
Czym jest styl zawistny? Czym jest zawiść dla Nowego? Bo jeśli ma zazdrość na myśli, to gafa. Zazdrość w psychopatologii, a tylko o takim rozumieniu mówić należy, zważywszy kontekst wypowiedzi Nowego, dotyczy partnera seksualnego. Więc to chyba nie to, bo ani Nowy, ani jego zwierzchnik Emund Chroniczny, nawet w marzeniach moich sennych – partnerami seksualnymi nie są zbyt atrakcyjnymi. Nie są też w moim typie! Więc o jakiej zawiści Nowy mówi? Zawiść jest szczególnym rodzajem zazdrości i nie posiada motywacji erotycznych. Posiada motywację np. ambicjonalną, dotyczącą kariery lub stanu posiadania. Czego więc ja, zawistnik przeogromny, zazdroszczę chłopcom z magistratu? Czy „bełkot” mój, w tej części wypowiedzi Nowy jeszcze kontroluje?
Czym jest styl z kolei złośliwy? Czy ma Nowy na myśli złośliwość jako stan ducha mojego, czy manierę wypowiedzi? Czy to więc, złośliwość jako styl, czy raczej styl jako złośliwość? Czym jest więc styl dla Nowego, bo dla mnie styl to człowiek. I styl ten Nowy już wcześniej jako Pumpernikiel wyśmiać w internecie próbował. Czym też jest złośliwość? Czy to cecha charakteru, czy raczej zaburzenie? A może rodzaj agresji? A agresja to wynik frustracji. Czy zna Nowy wszystkie odniesienia konotacyjne tych wyrażeń, czy raczej niewielką ich część? Czy brak kontroli wypowiedzi rozmówcy (mojej wypowiedzi) jest jego „bełkotem”, czy dowodem raczej wprost na to, że nie posiada się stosownej wiedzy tylko?
A czym jest „mały” styl Kleiny? Proszę o wyjaśnienie. A poza tym „klein” to nie „grosse”, czyli w rzeczy samej - mały znaczy...
Na zakończenie. Nowy w swej wypowiedzi - kompulsywnie wręcz „wini” Synowca, iż pozwala mi na „czyny” wręcz niemoralne, bowiem są to czyny i zachowania niezgodne z moralnością normatywną Nowego, który pisanie moje „(...) paranoidalne, zawistne, złośliwe i małe” sklasyfikował nagannie, nie z punktu widzenia jednak określonego systemu moralnego, a prywatnego systemu moralnego magistratu. Czy „bełkot” mój śledzi jeszcze Nowy?
Wątek z alkoholem pominę, bo jest niezwykle diagnostyczny dla sposobu konstruowania i wyrażania swoich myśli przez Nowego. Sądzę też, że wątek o Hitlerze i Lepperze nie wart mojej zeń polemiki. A może zmienię zdanie i następnym razem coś opowiem...
DO KURDUPLA (2462).
Daj raz jeszcze głos, to ci odpowiem... Jeszcze na moją uwagę nie zasłużyłeś. Postaraj się! I w międzyczasie jedz manną kaszkę, żeby być duży i mądry. By Mamie wstydu nie przynosić.
DO NOWEGO (2514).
Chłopcze formatu niebywałego, bądź konsekwentny. Bądź logiczny do bólu. Cóż ty jednak powiadasz na wstępie? „Ten człowiek (to o mnie) wielokrotnie kłamał, no może , ale czy to na jedno nie wychodzi?”.
Zamiast mojej odpowiedzi, pozwól, że zacytuję ci „Anię”, jedną z twoich masek, w której na Forum występujesz. Ania więc owa, odpowiedziała pani Ziucie, która swą opinię konkretną, rzeczową i poprawną, zawarła w krótkiej formule swej, „jak zwał tak zwał”. Mówi więc Ania: „(...) unikać podejścia jak , bo wtedy wszystko staje się proste, nijakie, byle jakie, a nie wolno do tego dopuścić, trzeba przynajmniej próbować trzymać poziom”.
Dlaczego więc Nowy pionu nie trzyma – pomiędzy kłamstwem a niemówieniem całej prawdy znak równości stawiając? To nie jest „jak zwał tak zwał”. To po prostu lipa i relatywizm. Zarówno poznawczy, jak i moralny. Innymi słowy – brak odpowiedniej poziomicy. Do pionu wyznaczenia!
Polemizuje Nowy z Socratesem, nie akceptując jego wypowiedzi „o jadzie”, mnie dotyczącym. I pyta nad wyraz rzeczowo: „Czy gdy mówię, że pan Kleina to zły człowiek, że nie rozumie trudnych wyrazów, których nadużywa i przez to jego teksty to jeden wielki bełkot – to jest to sączenie jadu?(...) Czy porównanie Kleiny do Leppera to błąd? (...) Czy wreszcie oskarżenie, że Kleina został wylansowany przez Synowca to sączenie jadu?”
Ma rzeczywiście rację Nowy, że to nie „sączenie jadu”. Mam identyczne zdanie. To po prostu za mało i za słabo powiedziane. To po prostu przypadek kliniczny. Jego case study! Totalnego świra z szeregiem dodatkowych zaburzeń. Ale to temat na oddzielny esej. Który na pewno popełnię!
A teraz konkretnie porozmawiajmy, bo Nowy sypie przykładami. Ja nie napisałem o niszczeniu basenu. To pomyłka. Ja użyłem czasu przeszłego, dokonanego „o zniszczeniu basenu”, nie jest więc to jak zwał tak zwał. Dlaczego mój subiektywny sąd na temat „utylizacji” basenu, traktowany jest przez Nowego jako dowód mojej niskiej inteligencji? Czyżby wprowadzić chciał Nowy kolejną jednostkę inteligencji: „jeden basen” jako określenie niskiej inteligencji? „Dwa baseny” byłoby określeniem średniej inteligencji? Ile przeto „basenów” Nowy posiada? W głowie własnej. Czyż nie jeden, i do tego zasypany?
Czy pisanie „o zniszczeniu stołówki”, to jedyna prawda, półprawda, czy zwykła nierzetelność? – Nowy pyta. Napisałem o likwidacji szkolnej stołówki (to jest fakt obiektywny) przez burmistrza Standarę i własnym, subiektywnym, negatywnie ocennym komentarzem tekst ten opatrzyłem. Nie wypowiadałem prawdy, bo to nie ta kategoria (tę pozostawiam aksjologom), nie dostrzegam natomiast cienia nierzetelności w tym, co napisałem. Czy raczył jednak ktokolwiek w sposób „odkryty” zarzucić mi fałsz i poprzez zgodne z prawem prasowym sprostowanie, odpierając fałsz, dać „wyraz prawdzie”?
Jasne, że stwierdzenie burmistrza Standary (to Nowy „zapomniał” dodać), że „miasto nie będzie budować torów rallycrossowych”, to żaden „wielki problem”, pomimo zapisania tego w planie rozbudowy Ośrodka Sportu w Lubawie. Zgadzam się absolutnie. To żaden problem. To jednak coś więcej. To nadużycie wręcz, w randze świadomego kłamstwa wobec wyborców. Którzy nie muszą wiedzieć, że to definicyjna fikcja od początku była. Poza tym, co również jest istotne, to ja burmistrza do takiej wypowiedzi sprowokowałem. I w chwili słabości, chłopiec nasz się odkrył. Bo gdyby nie moja prowokacja, lubawianie mieliby nadal przeświadczenie, że tor w Lubawie powstanie...
Kto będzie rozczarowany, że „ten bzdurny pomysł pozostanie w planie”? – pytanie Nowy zadaje. Komu to „badziewie jest potrzebne”? Odpowiem pytaniem, w liczbie mnogiej wyrażonym. Czyż ściana skałkowa, wspinaczkowa jest bardziej w Lubawie potrzebna? Już widzę rój emerytów i rencistów, jak z nudy nań się gramolą. Czyż sala do gry w squasha jest bardziej potrzebna? Czyż nie jest tak, że w prawie każdej rodzinie jest samochód? Czyż nie jest prawdą, iż rocznie ginie w Polsce w wypadkach drogowych około 6000 osób. Jest tor potencjalny przeto, na papierze, jako pomysł – badziewiem? Jak zwał tak zwał? Czyż posiadanie toru to nie ogromna wartość dla miasta? Zarówno sportowa, jak i politechnizacyjna, że o podnoszeniu umiejętności jeździeckich, podnoszenia kultury jazdy, a więc tych cech potrzebnych, ba niezbędnych w jeździe „cywilnej” - nie wspominając. Automobilklub Lubawski nie zabiegał, wstyd to przyznać, o zielone światło dla budowy toru. Wymyślił to Nowy. Ten sam Nowy, który powiada pogardliwie o torze „badziewie”. Co na to burmistrz Standara? Ten niezwykły miłośnik sportów „inwestycyjnych”.
Zarzuca mi prywatę Nowy. Jako prezesowi automobilklubu. Barbarzyństwo to niebywałe. Czy ładowanie resztek swoich pieniędzy w klub to prywata? Na pewno draństwo to wręcz wobec własnej rodziny. Bezwzględnie! Czy zatrudnianie (czas przeszły) w klubie, za swoje pieniądze, bratowej Nowego to prywata?
Nie wołam o „tory i o pieniądze na rajdy” i nigdy nie wołałem. Łgarstwo to wierutne. A gdyby nawet, to jaka różnica w „wołaniu” o pieniądze przez brać piłkarską od braci automobilowej? No jaka?
O „odpuszczeniu” rajdów przez automobilklub już mówiłem. Nie chce mi się już o tym gadać. To, że mnie próbuje obrazić Nowy, w stanie jestem jednak zrozumieć. Dlaczego jednak obraża całą plejadę działaczy, że Anię Kruszyńską i jej wspaniałe koleżanki wspomnę, Wojtka Karczewskiego i jego synów, Roberta Wyżlica, Pawła Buczkowskiego i wielu innych.
Zadziwiające jest jednak i podłe to, że nie wspomina Nowy o nowej właśnie jakości poczynań automobilklubu, wyrażającej się w organizacji niezwykłej imprezy jaką był motopiknik lubawski. O przyjeździe gromady mistrzów, że wspomnę Hołowczyca, Ptaszka, Staniszewskiego, Lubiaka, legendę polskich torów Kindermanna i wielu, wielu innych. O przyjeździe, dla mnie tylko, moich przyjaciół z całej Polski w niezwykłych samochodach. Widzieli lubawianie historyczne, kultowe porsche, cobry, lotusy. Samochody oryginalne i repliki. Mogli zobaczyć coś niezwykłego. Nie twierdzę, że w związku z tym ma tor w Lubawie powstać, oj nie. Odbieranie mi satysfakcji organizatora jednak i kreatora tej imprezy to podłość. Imprezy, która pięć razy pod rząd się odbyła. I tłumy lubawian na stadionie gościła.
Zadziwiające jest i podłe to też, że nie wspomina Nowy o dwukrotnym zorganizowaniu niezwykłej imprezy, jaką był wyścig górski w podlubawskim Napromku.
Czy jednak jest to zadziwiające i jednocześnie podłe? Chyba jednak nie. Po prostu Nowy to niezwykle podły człowiek. Bez żadnych skrupułów.
I jeszcze jedno, młody człowieku. Jak zwał tak zwał. Ty nigdy, tak jak ja, pisać nie będziesz. Jak byś się nie nadymał! I grafomanem mnie nazywał! Matka Natura wszak szczodrą niezbyt jest... I niezbyt równomiernie talentami dzieli. Lata świetlne nas przeto dzielą. I nie wystarczy powiedzieć, że pisanie moje to bełkot i, że „Kleina pisze jak grafoman”. Napisz wypracowanie: „Cegła nie może być głupia”. No, powiedzmy na 6000 znaków. Ze spacjami... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Środa 03-05-2006 |
|
2567. | ANDRZEJ KLEINA DO... WPISU WŁASNEGO (2477).
Zaproponowałem swoim adwersarzom, ażeby – tak jak i ja – oni też odpuścili. Na dwa raptem tygodnie. Nie dlatego, że urlop czy żebym chciał odpocząć, bo i od czego odpocząć? Od nagrody, to jest przyjemności, jaką jest dla mnie pisanie?
Propozycja moja miała jedynie na celu to właśnie, ażeby narzekający, że „Kleiny jest za dużo”, sami Forum zdominowali, beze mnie. Żeby byli aktywni i twórczy...
Nie ukrywam jednak satysfakcji osobistej niemałej. Moja prośba, to jak głos wołającego na puszczy. Czyli dzień na Forum „Kuriera” bez Kleiny, to dzień stracony? Bo mimo mojej zaledwie kilkudniowej nieobecności, ciągle na Forum mnie w bród...
No to pauzę dwutygodniową odpuszczam. |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Środa 03-05-2006 |
|
|
|